[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Don Juan przez ca�y czas siedzia� naprzeciwko.�piewane przez niego pie�nipejotlu przesz�y niemal w mruczenie.Siedz�cy po mojej prawej stronie Benignoprzygl�da� si� temu nieuwa�nym wzrokiem.Siedzia� przy nim Lucio, któryprzechyli� si� na bok i chrapa�.Cia�o Eligia wygi�o si� w dziwacznej pozycji.Le�a� na prawym boku, z twarz�skierowan� w moj� stron�, r�ce trzyma� mi�dzy nogami.Nagle wykona� gwa�townyskok, odwróci� si� na plecy z lekko zgi�tymi nogami.Lew� r�k� macha� w bok ido góry niezwykle swobodnym i eleganckim ruchem.Praw� r�k� robi� to samo.Potem obie r�ce na zmian� wykonywa�y powolne, faliste ruchy przypominaj�ceruchy harfiarza.Stopniowo stawa�y si� coraz szybsze.Jego r�ce wesz�y wdostrzegalne wibracje i porusza�y si� w gór� i w dó� jak t�oki.Równocze�nieobraca�y si� na zewn�trz w nadgarstkach, a palce trzepota�y.By� to pi�knywidok, harmonijny i hipnotyczny.Pomy�la�em sobie, �e jego kontrola rytmu imi�ni jest niewiarygodna.Potem Eligio podniós� si� powoli jak kto�, kto opiera si� przygniataj�cej gosile.Jego cia�o trz�s�o si�.Przykucn��, po czym wyprostowa� si�.Ramiona,korpus i g�owa dr�a�y, jakby co chwil� przep�ywa� przez nie pr�d.Wygl�da�o totak, jak gdyby jaka� nie podlegaj�ca jego kontroli si�a sadza�a go i podnosi�ado pozycji stoj�cej.�piew don Juana sta� si� bardzo g�o�ny.Lucio i Benigno obudzili si�, bezzainteresowania spojrzeli na to, co si� dzia�o, po czym znowu zasn�li.Eligio zdawa� si� porusza� ci�gle w gór�.Najwidoczniej si� wspina�.Zgina�palce i chwyta� niewidoczne dla mnie przedmioty.Podci�gn�� si� do góry izatrzyma�, �eby z�apa� oddech.Chcia�em zobaczy� jego oczy i przysun��em si� bli�ej, ale don Juan spojrza� namnie surowo, wi�c wróci�em na swoje miejsce.Nagle Eligio podskoczy�.By� to ostatni, wspania�y skok.Najwidoczniej osi�gn��swój cel.Sapa� i pop�akiwa� z wyczerpania.Sprawia� wra�enie, jakby trzyma�si� skalnego wyst�pu.Co� go jednak spycha�o.Krzykn�� zdesperowany.Jegouchwyt zel�a� i zacz�� spada�.Cia�o wygi�o si� w �uk do ty�u, a od g�owy dopalców u nóg wstrz�sa�y nim konwulsje pi�kn�, skoordynowan� fal�.Przesz�yprzez niego chyba ze sto razy, po czym Eligio opad� na ziemi� jak pusty jutowyworek.Po chwili wyci�gn�� przed siebie r�ce, jakby chcia� zas�oni� twarz.Le�a� nabrzuchu, nogi wyci�gn�� do ty�u i wygi�� w �uk kilka cali nad ziemi�, nadaj�ccia�u wygl�d obiektu �lizgaj�cego si� albo lec�cego z niewiarygodn� pr�dko�ci�.G�ow� maksymalnie wygi�� do ty�u, a ramionami zas�oni� oczy dla ochrony.Niemal�e czu�em wiatr gwi�d��cy wokó� niego.Z�apa�em haust powietrza i wyda�emg�o�ny, mimowolny krzyk.Lucio i Benigno przebudzili si� i spojrzeli na Eligiazaciekawieni.� Je�li obiecasz, �e kupisz mi motocykl, to prze�uj� zaraz � powiedzia� g�o�noLucio.Spojrza�em na don Juana.Wykona� g�ow� rozkazuj�cy gest.� Sukinsyn! � wymamrota� Lucio i wróci� do spania.Eligio wsta� i zacz�� chodzi�.Zrobi� kilka kroków w moim kierunku i zatrzyma�si�.Na twarzy mia� ekstatyczny u�miech.Spróbowa� gwizda�.D�wi�k, którywyda�, nie by� czysty, ale harmonijny.By�a to melodia.Sk�ada�a si� z kilkutaktów, które ci�gle powtarza�.Po chwili gwizd by� ju� g�o�ny, po czymprzeszed� w wyra�n� melodi�.Eligio mamrota� niezrozumia�e wyrazy, które chybamia�y by� s�owami do tej melodii.Powtarza� je godzinami.Powsta�a prostapie��, powtarzaj�ca si�, monotonna, jednak�e dziwnie pi�kna.Eligio zdawa� si� patrzy� na co�, kiedy �piewa�.W pewnej chwili podszed� domnie bardzo blisko.W pó�mroku zobaczy�em jego oczy.By�y szkliste inieruchome.U�miechn�� si� i zachichota�.To szed�, to siada�, st�kaj�c iwzdychaj�c na przemian.Nagle co� go z ty�u popchn�o.Wygi�� si� w �uk, jakby pod naporem jakiej�bezpo�rednio dzia�aj�cej si�y.W jednej chwili zacz�� balansowa� na czubkachpalców, a jego cia�o u�o�y�o si� prawie w okr�g, kiedy r�kami dotkn�� ziemi.Znowu upad�, �agodnie, na plecy.Wyci�gn�� si� na ca�� d�ugo��, dziwniesztywniej�c.Przez chwil� piszcza� i j�cza�, po czym zacz�� chrapa�.Don Juan przykry� gojutowymi workami.By�a pi�ta trzydzie�ci pi�� rano.Lucio i Benigno zasn�li rami� w rami�, oparci plecami o �cian�.Don Juan i jad�ugo siedzieli�my w milczeniu.Don Juan wygl�da� na zm�czonego.Przerwa�emmilczenie i spyta�em go o Eligia.Powiedzia�, �e jego spotkanie z Mescalitoby�o wyj�tkowo udane; Mescalito nauczy� go pie�ni podczas pierwszego spotkania,co jest naprawd� niezwyk�e.Zapyta�em, dlaczego nie pozwoli� Luciowi za�y� pejotlu w zamian za motocykl.Odpar�, �e Mescalito zabi�by Lucia, gdyby ten przyszed� do niego pod takimwarunkiem.Don Juan przyzna�, �e wszystko starannie przygotowa�, �eby przekona�wnuka.Traktowa� moj� przyja�� z Luciem jako centralny punkt swojej strategii.Powiedzia�, �e zawsze troszczy� si� o Lucia.Kiedy� mieszkali razem i bardzosi� do siebie zbli�yli.Kiedy Lucio mia� siedem lat, powa�nie zachorowa� i syndon Juana, oddany katolik, z�o�y� �lubowanie Dziewicy z Guadelupy, �e je�liLucio prze�yje, to do��czy do �wi�tego stowarzyszenia tancerzy.Luciowyzdrowia� i zosta� zmuszony do wype�nienia �lubu.Wytrzyma� tydzie�, a potempostanowi� z�ama� �lubowanie.Spodziewa� si�, �e na skutek tego umrze i przezca�y dzie� oczekiwa� nadej�cia �mierci.Wszyscy �miali si� z ch�opaka i nigdynie zapomniano o tym wydarzeniu.Przez d�u�szy czas don Juan nic nie mówi�.By� pogr��ony w my�lach.� Mój plan by� przygotowany dla Lucia � powiedzia�.� A zamiast niego znalaz�emEligia.Wiedzia�em, �e jest to bezcelowe, ale kiedy si� kogo� lubi, powinno si�tak dzia�a�, jakby mo�na by�o go zmieni�.Jako ma�y ch�opiec Lucio mia� du�oodwagi, ale potem, z biegiem czasu, straci� j�
[ Pobierz całość w formacie PDF ]