[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Ty! Ty! - wrzasn¹³ Thorin i obruciwszy siê ku hobbitowi, obur¹cz chwyci³go za kark.- Nikczemny hobbicie! Niezdarzony.W³amywaczu! - krzycza³, niemog¹c wymyœliæ gorszej obelgi i potrz¹s¹³ Bilbem niby królikiem.- Na brodêDurina! Szkoda, ¿e nie ma tu Gandalfa.Powinszowa³bym mu wyboru czternastegouczestnika wyprawy.Bodaj mu broda usch³a! A ciebie, ³otrze, roztrzaskam oska³y! - I z tym okrzykiem podniós³ Bilba do góry. - Stój! Spe³ni³o siê twoje ¿yczenie! - zawo³a³ znajomy g³os.Starzec, któryprzyniós³ szkatu³kê, odrzuci³ kaptur.- Gandalf jest tutaj! A zjawi³ siê w sam¹porê, jak widzê.Nawet jeœli mój w³amywacz nie przypad³ ci do gustu, nie wa¿siê go uszkodziæ.Postaw hobbita na ziemi i pos³uchaj przede wszystkim, co mado powiedzenia. - A to, widzê, spisek! - rzek³ Thorin spuszczaj¹c Bilba na szczyt muru.-Nigdy wiêcej nie bêdê siê zadawa³ z czarodziejami ich przyjació³mi.Co masz dopowiedzenia, szczurzy pomiocie? - Co za heca, co za heca! - rzek³ Bilbo.- Doprawdy, okropnie k³opotliwasytuacja.Pamiêtasz chyba, jak mówi³eœ, ¿e pozwolisz mi wybraæ, co zechcê, jakomoj¹ czternast¹ czêœæ ³upów? Mo¿e zrozumia³em zbyt dos³ownie tê obietnicê.S³ysza³em nieraz, ¿e krasnoludy bywaj¹ w gêbie grzeczniejsze ni¿ w praktyce.Ale przecie¿ w swoim czasie uznawa³eœ, jak mi siê zdaje, ¿e zrobi³em dla wascoœ niecoœ.A teraz: szczurzy pomiot! To tak wygl¹daj¹ us³ugi, któreprzyrzeka³eœ mi, Thorinie, w imieniu swoim oraz swego potomstwa do siedmiupokoleñ? Powiedzmy, ¿e rozporz¹dzi³em swoim udzia³em, jak mi siê podoba³o, i na tym poprzestañmy. - Dobrze - odpar³ ponuro Thorin.- Poprzestañmy na tym.Puszczê ciê ¿ywegoi obyœmy siê wiêcej w ¿yciu nie spotkali.- Odwróci³ siê i do stoj¹cych podmurem rzek³: - Zosta³em zdradzony! S³usznie liczono, ¿e nie zawaham siêzap³aciæ wielkiej ceny za klejnot mego rodu.Oddam za niego czternast¹ czêœæskarbu w srebrze i z³ocie, wy³¹czaj¹c drogie kamienie.Ale pójdzie to narachunek udzia³u tego zdrajcy.Z t¹ zap³at¹ niech st¹d odejdzie, a wy mo¿ecie znim siê podzieliæ wedle woli.Nie w¹tpiê zreszt¹, ¿e niewiele siê wzbogaci.Zabierzcie go ze sob¹, je¿eli zale¿y wam na jego ¿yciu.Nie zachowam go wprzyjaznej pamiêci.IdŸ do swoich sojuszników - powiedzia³ zwracaj¹c siê dohobbita - jeœli nie chcesz, ¿ebym ciê str¹ci³ z muru na ska³y. - A jak bêdzie ze srebrem i z³otem? - spyta³ Bilbo. - Przyœlê ci je póŸniej, wedle umowy - odpar³ Thorin.- IdŸ teraz! - Doczasu zatrzymujemy kamieñ! - zawo³a³ Bard. - Niezbyt wspania³omyœlnie poczynasz sobie jako Król spod Góry - rzek³Gandalf - ale to siê, byæ mo¿e, jeszcze zmieni. - Byæ mo¿e - powiedzia³ Thorin.A tak potê¿nie ow³adn¹³ nim ju¿ czarbogactw, ¿e w g³êbi serca przemyœliwa³, czyby z pomoc¹ Daina nie uda³o siêodbiæ klejnotu nie p³ac¹c w zamian umówionej czêœci skarbu.Bilbo spuœci³ siêpo murze w dó³ i odszed³, nie zyskawszy za wszystkie swoje trudy nic próczzbroi, któr¹ mu ju¿ przedtem Thorin podarowa³.Niejeden krasnolud patrz¹c na toczu³ w sercu uk³ucie ¿alu i wstydu.- Bywajcie zdrowi! - krzykn¹³ im Bilbo.-Kto wie, mo¿e siê jeszcze spotkamy jako przyjaciele! - Precz st¹d! - odkrzykn¹³ Thorin.- Masz na sobie zbrojê wykut¹ przez mojeplemiê, ale nie jesteœ jej godzien.Tej zbroi ¿adne ostrze nie przebije, jeœlijednak siê nie pospieszysz, puszczê ci strza³ê w kud³ate piêty.Umykaj, a¿ywo! - Nie tak ostro! - rzek³ Bard.- Dajemy ci, Thorinie, czas do jutra.Jutrow po³udnie wrócimy tutaj i zobaczymy, czy przygotowa³eœ czternast¹ czêœæ skarbuna wykup klejnotu.Jeœli rzetelnie dotrzymasz umowy, odst¹pimy od oblê¿enia, awojska elfów odejd¹ do swojej Puszczy.Tymczasem ¿egnaj! Po tych s³owach poselstwo wróci³o do obozu.Thorin jednak wys³a³ goñcówRoaka do Daina z wiadomoœci¹ o tych zdarzeniach i zaleceniem czujnoœci orazpoœpiechu w marszu. Min¹³ dzieñ a po nim noc.Nazajutrz wiatr siê zmieni³ i d¹³ z zachodu,niebo by³o chmurne i posêpne.Wczesnym rankiem krzyk siê rozleg³ w obozie.Przybyli goñcy z wieœci¹, ¿e zza wschodniej ostrogi Góry ukaza³y siê zbrojnezastêpy krasnoludów i maszeruj¹ ku dolinie.Dain przyby³! Spieszy³ nocnympochodem i dlatego zjawi³ siê wczeœniej, ni¿ oczekiwano.Ka¿dy z jegowojowników mia³ na sobie kolczugê ze stalowej ³uski siêgaj¹c¹ po kolana, a nogiopancerzone gêst¹ metalow¹ siatk¹, której wyrób stanowi³ specjalnoœæ Dainowegoplemienia.Krasnoludy s¹ niezwykle krzepkie jak na swój wzrost, lecz plemiê z¯elaznych Wzgórz nawet wœród krasnoludów odznacza³o siê niepospolit¹ si³¹.Dobitwy u¿ywali ci wojownicy najchêtniej m³otów, które dzier¿yli obur¹cz, leczmieli tak¿e krótkie, szerokie miecze u boku, a na plecach przerzucone okr¹g³etarcze.Brody nosili rozdzielone i splecione w dwa warkocze, zatkniête za pas.Na g³owach mieli ¿elazne he³my, stopy obute ¿elazem, a twarze zawziête. Tr¹by wezwa³y ludzi i elfy do broni.Wkrótce ujrzano krasnoludów szybkimkrokiem ci¹gn¹cych w dolinê.Miêdzy rzek¹ a wschodni¹ ostrog¹ Góry oddzia³przystan¹³, lecz kilku wojowników posz³o dalej i przeprawiwszy siê na drugibrzeg zbli¿y³o do obozu.Tu z³o¿yli broñ i podnieœli rêce na znak, ¿eprzychodz¹ w pokojowych zamiarach.Bard wyszed³ na ich spotkanie w towarzystwiehobbita. - Przys³a³ nas Dain, syn Naina - odpowiedzieli, gdy ich zapytano.-Spieszymy do naszych rodaków pod Gór¹ na wieœæ, ¿e prastare królestwo zosta³owskrzeszone.Ale kto jesteœcie wy, ¿e roz³o¿yliœcie siê obozem w dolinie jaknapastnicy pod obronnym murem? Powiedzieli to grzecznym i trochê staroœwieckim stylem, w³aœciwym w tegorodzaju okazjach, lecz s³owa ich znaczy³y po prostu: "Nie macie tu nic doroboty.Idziemy naprzód, a jeœli nie usuniecie siê z drogi, si³¹ j¹ sobieotworzymy".Krasnoludy zamierza³y przejœæ miêdzy Gór¹ a pêtl¹ rzeki, tam bowiemw¹ski pas terenu wydawa³ siê niezbyt mocno broniony.Bard oczywiœcie odmówi³przepuszczenia wojsk Daina wprost pod Górê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]