[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.to wprost niemo¿liwe!- Wyrazi³am po prostu zainteresowanie naukowe, Elem, uspokój siê.Poniewa¿jesteœ pracowniczk¹-nauki, dla dobra naszych prac powiem ci o dwóch ró¿nychstanach materii.Czy znasz ju¿ pawo Atepenepsy?- Pokorna-niewiedza, pragnienie-wejœcia.- Ujmuj¹c to w najbardziej podstawowej formie, materia nie­widzialna poruszasiê po liniach prostych, dostrzegalna po ró¿nych torach.Przestañ siê tak gapiæi zamknij usta - istny obraz g³upiej fargi! Co wiesz o materii niewidzialnej?- Nie.- Kloc niewiedzy! Niewidoczna jest grawitacja - jeœli upuszczê mapê, opadnieprosto w dó³.Nios¹ce-œwiat³o-coœ, samo niewidocz­ne, porusza siê miêdzyprzedmiotem a okiem w linii prostej.Bez­w³adnoœæ jest niewidoczna, alepowœci¹ga poruszaj¹cy siê obiekt.doœæ.Widzê, ¿e to ciê przerasta.NiewstydŸ siê swego niedorozwoju.Tylko kilka Yilanè nie ma tak jak ja ograniczeñintelektualnych.Wracajmy do naszego kursu.Co jest tu?Ambalasei umieœci³a splecione palce i kciuki na pustym kawa³ku mapy za Maninlè,na po³udnie od Gendasi*.Elem spojrza³a têpo.- Nic, zupe³nie nic.- Pusta-g³owa, nieœwiadoma-¿ycia! Czy mam ciê uczyæ twojej specjalnoœci? Cojest na mapie, tu i tu?- Pr¹dy, to oczywiœcie pr¹dy oceaniczne.- Wspaniale.Teraz, rozbudowa-szczegó³Ã³w, co powoduje pr¹dy?- Ró¿nice w temperaturze wody morskiej, wiatr, obroty planety, wp³yw liniibrzegowej, kszta³t dna oceanu.- Dobrze.Teraz te pr¹dy, tu i tu, przyjrzyj siê im bli¿ej.Nie pojawiaj¹ siêtak nagle w zewnêtrznym mroku.ŒledŸ je do ty³u.- Widzê, widzê! Wielka Ambalasei, wydoby³aœ mnie z niewiedzy, jak fargi jestwydobywana z morza.Musi tam byæ wielki l¹d, we wskazywanym przez ciebiemiejscu.Choæ nikt go nigdy nie widzia³ ani nie opisa³ - wydedukowa³aœ jegoistnienie z tych map.Gdy dotar³o to do niej, Elem pochyli³a sw¹ g³owê w postawienajni¿szej-z-niskich wobec najwy¿szej-z-wysokich.Zrozumia³a na­gle, ¿eAmbalasei zna siê na nawigacji równie dobrze co i ona.Mo¿e i lepiej.Ambalaseikiwnê³a g³ow¹, akceptuj¹c tê œwiadomoœæ.- Jesteœ bieg³a w swej dziedzinie - powiedzia³a.- Ja jednak jestem bieg³a wewszystkich, jak to w³aœnie udowodni³am.Nie od­kry³am tego w tej chwili, ju¿ odkilku lat przypatrywa³am siê mapom nawigacyjnym, dosz³am wtedy do tego wniosku.Ten rejs wyka¿e, ¿e mo¿e domys³y s¹ s³uszne.P³yniemy tam, do bia³ej plamy namapie.Gdy siê tam znajdziemy, nie bêdzie ju¿ bia³a.IdŸ teraz, przypro­wadŸ tuEnge.Enge przysz³a zaraz po wezwaniu przez Elem.Zasta³y Ambalasei w wynios³ejpozie, na tyle wyprostowan¹, na ile pozwala³ jej stary krêgos³up.W rêce mocnoœciska³a mapê.Elem podesz³a do uczonej pokornie jak fargi.Enge nie zbli¿y³asiê tak bardzo, choæ ustawi³a koñczyny w pozycji najwy¿szego szacunku.Ambalasei wyci¹gnê³a rêkê na d³ugoœæ ramienia, w geœcie niemalnajwy¿szej-powagi.- Poka¿ê ci teraz, Enge, nasz cel i czekaj¹ce tam na nas miasto.- Jesteœmy ci szczerze wdziêczne za wszystko, co dla nas zrobi³aœ- obejmuj¹cy gest rêki wskazywa³, ¿e mówi za wszystkie ze swej grupy.- Wspaniale.Tam, na mapie, jest to miejsce, nasz cel.Natomiast tu - naszemiasto.Mówi¹c to rozwar³a drug¹ d³oñ i wyci¹gnê³a j¹.Le¿a³o na niej wielkie,pomarszczone ziarno.Enge przenios³a wzrok z mapy na ziarno, potem znów na mapêi pochyli³a g³owê w doceniaj¹cej-zgodzie.- Jesteœmy wdziêczne.Poniewa¿ na mapie jest tu tylko pustka, przypuszczam, i¿dziêki swej wy¿szej wiedzy dowiedzia³aœ siê o istnieniu tam nowego l¹du.L¹dubez miast, bez Yilanè, a przeto to ziarno jest ziarnem miasta, z któregowyroœnie nasz gród.- Dok³adnie tak - powiedzia³a ostro Ambalasei, odk³adaj¹c ziar­no i mapê zniepotrzebn¹ gwa³townoœci¹.Na piersi wyst¹pi³y jej barwne cêtki.- Maszpierwszorzêdny umys³, Enge, czekam na oka­zjê, by go okpiæ.Nie doda³a ju¿, ¿e siê jej teraz to nie uda³o, Enge te¿ o tym nie wspomnia³a,wyra¿aj¹c w zamian wdziêcznoœæ i zgodê.Stara uczona mia³a swoje narowy, by³awybuchowa, ale trzeba pozwoliæ jej na wszelkie dziwactwa za to, co dla nichzrobi³a.- Czy wolno poprosiæ o dalsze informacje na temat naszego celu, by czerpaæradoœæ z poznania pracy mózgu tak nieskoñczonej objêtoœci?- Wolno.- Z piersi Ambalasei zniknê³y barwy, gdy przyjê³a to, co siê jejnale¿a³o.- Patrz uwa¿nie i ucz siê.Si³a, szerokoœæ, tem­peratura pr¹dów tychrzek na morzu, s¹ podane na tej mapie jako wskazówka dla potrafi¹cych jezrozumieæ.Jestem oczywiœcie miêdzy nimi.Nie wejdê w szczegó³y, niezrozumia³abyœ ich, przedstawiê ci tylko moje wnioski.Nie ma tam ma³ej wysepkiczy ci¹gu wysp, ale wielki l¹d, którego wymiary poznamy po dotarciu do niego.Le¿y na po³udnie od Alpèasaku, co oznacza, i¿ bêdzie tam cudowne ciep³o.Czyznasz nazwê tego nowego l¹du, Enge?- Znam - odpowiedzia³a mocno.- No to nam powiedz - powiedzia³a Ambalasei z nieopanowa­nym ruchemprzyjemnoœci.- Nazywa siê Ambalasokei, bo w jutrze jutra, dopóki Yilanè bêd¹ rozmawia³y zsob¹, powtarzaæ bêd¹ imiê tej, która przynios³a ¿ycie do tego dalekiego,nieznanego miejsca.- Dobrze uzasadnione - powiedzia³a Ambalasei, a Enge wyrazi³a zgodê zkontrolerami wzmocnienia.- Teraz odpocznê i nabiorê si³y.Bêdziecie oczywiœciepotrzebowaæ mych wskazówek, dlatego nie wahajcie siê przed obudzeniem mnie,choæby sprawia³o wam to trudnoœci.Wieœci o rozmowie rozesz³y siê szybko, wzbudzaj¹c wielkie po­ruszenie.Córy¯ycia naciska³y Enge, by ods³oni³a znaczenie od­kryæ Ambalasei.Uczyni³a to,stan¹wszy w s³upie œwiat³a padaj¹cym z otwartej p³etwy, tak i¿ wszystkie mog³yj¹ s³yszeæ.- Ugunenapsa, nasza nauczycielka, powiedzia³a nam, ¿e najs³absza jestnasilniejsz¹, najsilniejsza najs³absz¹.Przypowieœæ ta ma nas nauczyæ, ¿e ¿ycietworzy jednoœæ, wskazaæ, ¿e ¿ycie mokrej-jeszcze-od-oceanu fargi jest dla niejrównie wa¿ne, co dla eistai jej ¿ycie.Ugunenapsa powiedzia³a to bardzo dawno,lecz ta wieczna prawda dziœ znowu do nas dotar³a.Ambalasei, choæ nie jestjeszcze Cór¹ ¯ycia, dziêki naukom Ugunenapsy wyprowadzi³a nas z uwiêzienia iwiedzie teraz do nowego œwiata, gdzie wzniesiemy miasto - na­sze miasto.Pochylcie g³owy przed moc¹ tej myœli.Miasto bez kary za pogl¹dy.Miasto bezœmierci.Miasto, w którym bêdziemy mog³y razem dorastaæ i siê uczyæ, przyjmowaæfargi, by w nim dorasta³y i uczy³y siê od nas.Powiedzia³am z wdziêcznoœci, niewahaj¹c siê nawet przez chwilê, ¿e l¹d, na którym powstanie to miasto, bêdziesiê nazywa³ Ambalasokei.S³uchaczki przesz³a wspólna fala uczuæ, fala zgody wygiê³a jed­noczeœnie ichcia³a, jak wiatr gnie pole zbo¿a.By³y jednej myœli.- Teraz odpoczniemy, bo po przybyciu czeka nas wiele pracy.Elem potrzebujepomocy przy prowadzeniu uruketo, dlatego wszy­stkie o odpowiednichumiejêtnoœciach czy chêci ul¿enia jej powinny pójœæ okazaæ gotowoœæ iwspó³pracê.Reszta uporz¹dkuje swe umy­s³y i przygotuje siê na to, co manast¹piæ.Ambalasei, jak zwykle w jej wieku, przespa³a wiêkszoœæ rejsu, choæ zrobi³a taiætylko ona.Dla Cór ¯ycia wszystko by³o zbyt nowe, zbyt podniecaj¹ce, bo po razpierwszy znalaz³y siê razem, nie grozi³y im przeœladowania czy szyderstwa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl