[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Nie mam pojêcia.Zapytamy Kinê, jak jej siê uda³o tego dokonaæ.Na chwilêprzedtem, nim j¹ zabijemy.Z wyrazu twarzy Radishy wywnioskowa³am, ¿e uwa¿a ten pomys³ za mrzonkê, podobn¹do tych, którymi sama siê ¿ywi³a.Ci¹gnê³am wiêc dalej:— Chcesz mo¿e pozbyæ siê swej opêtanej przyjació³ki? Chcesz razem z nami zejœæz haczyka? Chcesz doprowadziæ do tego, by wróci³ twój brat? — Prawdopodobniemo¿liwoœæ, ¿e Prahbrindrah Drah wci¹¿ ¿yje, powoli zaczyna³a docieraæ do jejumys³u.Radisha kilkakrotnie otworzy³a i zamknê³a usta, nie wydaj¹c ¿adnego dŸwiêku.Nigdy nie by³a szczególnie atrakcyjna, a teraz wiek i obecne po³o¿enie uczyni³yj¹ wrêcz odra¿aj¹c¹.Ale czy powinnam j¹ oceniaæ? Czas dla mnie równie¿ nie by³ szczególnie ³askawy.Zapewni³am j¹:— Da siê to zrobiæ.Wszystkie te rzeczy.— Mój brat nie ¿yje.— Nie, nieprawda.O tym nie wie nikt spoza Kompanii.Nawet Duszo³ap.Ale ludziepochwyceni w pu³apkê pod powierz­chni¹ równiny lœni¹cego kamienia trwaj¹zastygli w czasie.Przynajmniej jakoœ tak to wygl¹da.Nie rozumiem nawetpodstaw zaanga¿owanej w to teorii mistycznej.Ca³a rzecz sprowadza siê wszak¿edo tego, ¿e wci¹¿ tam s¹, ¿e ¿yj¹, ¿e mo¿na ich wydostaæ.W³aœnie dobi³amtargu, który zapewni posiadanie Klucza potrzebnego do otwarcia drogi.— Mo¿esz sprowadziæ z powrotem mojego brata.— Cordy'ego Mathera równie¿.Œwiat³o by³o s³abe, niemniej dostrzeg³am, jak nieznacznie pokraœnia³a jejszyja.— ¯adne tajemnice siê przed wami, ludzie, nie uchowaj¹?— Niewiele.— Czego chcesz ode mnie?Nigdy nie oczekiwa³am, ¿e w rozmowie z Kobiet¹ zajdê tak daleko.Mimoreputacji, jak¹ siê cieszy³a — osoby rozs¹dnej, rzeczowej i nie poœwiêcaj¹cejuwagi mrzonkom.Tak wiec, cho­cia¿ nie mia³am z góry przygotowanej odpowiedzi,uda³o mi siê szybko zaimprowizowaæ listê ¿yczeñ.— Mo¿esz pokazaæ siê w jakimœ miejscu publicznym, gdzie zobaczy ciê i rozpoznamnóstwo ludzi i gdzie bêdziesz mog³a zaprzeæ siê Protektorki.Mo¿eszamnestionowaæ Czarn¹ Kom­paniê.Mo¿esz wyrzuciæ Wielkiego Genera³a.Mo¿eszog³osiæ, ¿e przez piêtnaœcie lat pozostawa³aœ we w³adzy z³ego czaru Duszo³ap, ateraz w koñcu uda³o ci siê uciec.Mo¿esz znowu zrobiæ z nas dobrych facetów.— Nie mam pojêcia, czy mnie na to staæ.Zbyt d³ugo ba³am siê Czarnej Kompanii.Wci¹¿ siê bojê.— Woda œpi — zacytowa³am.— Co Protektorka dla ciebie zrobi³a?Na to Radisha nie znalaz³a odpowiedzi.— Mo¿emy sprowadziæ z powrotem twojego brata.Pomyœl, jak siê dziêki temupoczujesz.Rajadharma.Ledwie panuj¹c nad swoim g³osem, Radisha warknê³a przez œciœniête gard³o:— Nie wspominaj o tym! Czujê siê tak, jakby wywlekano mi ¿ywcem wnêtrznoœci iduszono mnie nimi.Czyli dok³adnie w taki sposób, jak jej ¿yczy³am nie raz, nie dwa razy, gdyznajdowa³am siê w mniej ³askawym nastroju.Aridatha Singh spojrza³ na mnie dziwnym wzrokiem.— W ogóle nie przypomina Narayana Singha, jakiego sobie wyobra¿a³em.— Wizyta ujego w³adczyni nie wywar³a na nim nawet w po³owie takiego wra¿enia, jakspotkanie z ojcem.— Zazwyczaj tak jest, kiedy siê kogoœ bli¿ej pozna.Rzeka, odprowadzisz go domiejsca, gdzie go znalaz³eœ? — By³a noc, to prawda, ale wci¹¿ dysponowaliœmydwoma ochronnymi amu­letami, które pozosta³y z wojen z W³adcami Cienia.Ichwygl¹d nie budzi³ najmniejszych zastrze¿eñ.¯a³owa³am, ¿e nie dys­ponujemykolejn¹ setk¹, ale Goblin i Jednooki nie potrafili ich ju¿ d³u¿ej wytwarzaæ.Nie wiedzia³am dlaczego.Nigdy nie do­puszczali mnie do swych zawodowychtajemnic.Przypuszczam, ¿e siê po prostu za bardzo zestarzeli.Nie potrafiê siê nie martwiæ, gdy myœlê o przysz³oœci, w której ich ju¿ niebêdzie.A przysz³oœæ bez Jednookiego nie jest bynaj­mniej tak odleg³a.O Panie Zastêpów, zachowaj go, póki Uwiêzieni nie wyjd¹ na wolnoœæ, a wszystkienasze boje nie skoñcz¹ siê.46Ludzie biegali w tê i we w tê po ca³ym magazynie.Jedni wci¹¿ zajmowali siêszaleñczymi przygotowaniami do ewakuacji Kompanii.Inni szykowali siê, bytowarzyszyæ mi oraz Narayanowi do Gaju Przeznaczenia, sk¹d mieliœmy zabraæKlucz Nyu­eng Bao.Sami Nyueng Bao — wspólnicy Do Tranga oraz garstka ludzijakoœ tam powi¹zanych z Kompani¹ — zdenerwowani, zajmowali siê przeró¿nymirzeczami, ale najwyraŸniej tylko po to, by czymœ zaj¹æ rêce.Byli przera¿eni iskonsternowani.Banh Do Trang przeszed³ w nocy zawa³.Prognozy Jedno­okiego nie rokowa³yszczególnie pomyœlnie.Zwróci³am siê do Goblina:— Nie twierdzê, ¿e ona mia³a cokolwiek z tym wspólnego, niemniej Do Trang by³pierwszym, który zrozumia³, ¿e to dziew­czyna w³Ã³czy siê po nocy jako duch.— Po prostu by³ stary, Œpioszka.Nikt mu nic nie zrobi³.Jeœli chcesz znaæ mojezdanie, to i tak trwa to ju¿ za d³ugo.Wci¹¿ nie chce odejœæ, poniewa¿ martwisiê o Sahrê.Ale z ni¹ ju¿ jest wszystko dobrze.Wygl¹da na to, ¿e jej m¹¿naprawdê wróci wreszcie na œwiat.Z drugiej strony, jest zbyt stary, ¿ebyuciekaæ.Duszo³ap w koñcu znajdzie to miejsce, z pewnoœci¹ nied³ugo po tym, jakMogaba wróci, i naprawdê zacznie szukaæ.Nie by³bym zaskoczony, gdyby siêokaza³o, ¿e Do Trang zwyczajnie po­stanowi³, i¿ œmieræ jest najlepsz¹ rzecz¹,jak¹ w zaistnia³ej sytuacji mo¿e dla wszystkich zrobiæ.G³êbokim smutkiem przejmowa³a mnie myœl o odejœciu Do Tranga, przede wszystkimz tego powodu, ¿e nie lubimy przecie¿ patrzeæ, gdy umieraj¹ ci, którzy s¹ nambliscy, ale równie¿ dlatego, ¿e na swój cichy sposób by³ najlepszymprzyjacielem, jakiego Kompania mia³a ju¿ od wielu pokoleñ.Jak wszyscy pozostali, próbowa³am zatraciæ siê w pracy.Dalej wiecprzekonywa³am:— Goblin, nawet jeœli dziewczyna jest ca³kowicie bez winy, chcê, ¿ebyœuniemo¿liwi³ jej w³Ã³czenie siê po nocy.Zrób wszyst­ko, co bêdziesz musia³,oprócz czegoœ, co j¹ okaleczy na trwa³e albo zabije.Goblin westchn¹³.Ostatnio tak w³aœnie reagowa³, gdy ktoœ próbowa³ obci¹¿yæ gododatkow¹ prac¹.Przypuszczam, ¿e by³ ju¿ zbyt zmêczony, ¿eby narzekaæ.— Gdzie Jednooki?— Hmm.— Ukradkowe spojrzenie dooko³a.Szept: — Ni­komu nic nie mów.Myœlê,¿e próbuje wykombinowaæ, jak zabraæ ze sob¹ sprzêt.Pokrêci³am g³ow¹ i odesz³am na bok.Zaraz zawo³ali mnie Santaraksita i Baladitya.Pogodzili siê ju¿ ze swoj¹sytuacj¹ i chêtnie oddawali wyznaczonej pracy.Kustosz zdawa³ siê byæszczególnie podekscytowany prawdzi­wym akademickim wyzwaniem, jakie nieprzydarzy³o mu siê od lat.Powiedzia³:— Dorabee, w ca³ym tym zamieszaniu zapomnia³em powie­dzieæ, ¿e znalaz³emodpowiedŸ na twoje pytanie o pisany jêzyk Nyueng Bao.By³ kiedyœ takowy.Najstarsza z tych ksi¹g napisana jest antycznym dialektem tego¿ jêzyka.Pozosta³e to ju¿ tylko przyk³ady wczesnych narzeczy tagliañskich, aczkolwiekorygina³ trzeciego tomu napisany zosta³ przy u¿yciu obcego alfabetu, w miejsceistniej¹cego naonczas rodzimego liternictwa.— St¹d wniosek, ¿e alfabet najeŸdŸców mia³ œciœle przypo­rz¹dkowane jednostkifonetyczne, które w owym czasie musia³y byæ znacznie bardziej precyzyjne odpisma tubylców.Racja?Santaraksita zagapi³ siê na mnie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl