[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzikus zawsze pozostanie dzikusem.Dan spojrzał na niego karcąco.- Słuchaj, Festusie, przecież nie możemy mieć pewności, że ta dziewczyna została wychowana przez Indian.Bardzo chciałbym się dowiedzieć, jak długo z nimi mieszkała.Jak sądzisz, czy ona choć trochę mówi po angielsku?- Nie sądzę, ale znam sposób, żeby się dowiedzieć.- Jaki?- Trzeba j ą zapytać.- Niezły pomysł.- Dan wzruszył ramionami i zwrócił się d dziewczyny: - Mówisz po angielsku?Nie odpowiedziała.Przysłuchiwała się ich rozmowie, bo już dawno zauważyła, że to, co usłyszy i zrozumie, może mieć o wiele większy wpływ na jej życie od tego, co powie.Milczący żyją dłużej.Choć ci mężczyźni byli biali, choć należeli do jej rasy, postanowiła zachowywać się wobec nich w ten sam sposób, w jaki zachowywałaby się wobec wojowników mandańskich, gdyby to oni dali za nią sześć koni.Będzie robić to, co jej każą.Nie da im powodu do niezadowolenia.A przynajmniej jeszcze nie teraz, kiedy nie wie, czy będą ją bili.Bardzo szybko zorientowała się, że Will, mężczyzna, który ją kupił, jest przywódcą tej grupy.Było w nim coś z wodza, jakaś pewność siebie, jakaś aura, która sprawiała, że pozostali podporządkowywali mu się bez szemrania.Dziewczyna nie mogła tylko przestać się zastanawiać, dlaczego dał za nią sześć wspaniałych mustangów, skoro najwyraźniej miał zamiar całkowicie ją ignorować.To może świadczyć, że kupił ją nie po to, by z niej zrobić swoją kobietę.To miałoby sens, bo przecież nie patrzył na nią w taki sposób jak wojownicy, w których wzbudzała pożądanie.Prawdę mówiąc, odnosiła wrażenie, że w ogóle nie zwracał na nią najmniejszej uwagi.Ale dlaczego ją nabył, jeśli nie po to, by ogrzewała jego łoże? Może się nad nią litował, bo była biała, należała do jego rasy? A to mogło oznaczać tylko jedno.że ma zamiar zwrócić jej wolność.Na myśl o odzyskaniu wolności dziewczyna odprężyła się całkowicie i zaczęła się kołysać w rytm końskich kroków.To było dla niej całkiem nowe doświadczenie, bo dotychczas, jako niewolnica, nie miała prawa jeździć konno, kiedy obóz się przenosił z miejsca na miejsce.Szła na piechotę, dźwigając ładunki, tak jak konie i psy.Dwaj Francuzi przynaglili wierzchowce do szybszego biegu i minęli ją z obu stron.Wkrótce zniknęli jej z oczu.Jadąc za Willem i Danem, poczuła niezwykły spokój.Festus trzymał się nieco w tyle za nią.Teraz, kiedy usłyszała jego głos, wiedziała już, że jest Szkotem, bo szkoccy traperzy pojawiali się w indiańskiej wiosce niemal równie często jak Francuzi i mówili z takim właśnie miękkim akcentem jak ten rudobrody mężczyzna.Brzmienie ich mowy zawsze, nie wiedzieć czemu, działało na nią kojąco.Szybkonoga przestała rozmyślać o swych nowych właścicielach, aż do końca podróży rozważała wyłącznie perspektywę odzyskania wolności.Była tak pogrążona w myślach, że kiedy się zatrzymali, poczuła zaskoczenie.- Rozbijemy tutaj obóz - oznajmił Will i zsiadł z konia.Dziewczyna spojrzała w górę i spostrzegła, że słońce stoi już nisko nad horyzontem.Jechali o wiele dłużej, niż myślała.Francuscy traperzy podjechali w chwili, kiedy Dan zsiadał z siodła.Will zaczął z nimi rozmawiać, a jego przyjaciel podszedł do konia, na którym siedziała Szybkonoga.Gestem pokazał jej, że ma zsiąść, bo muszą napoić konie i dać im odpocząć.Kiwnęła głową.Stała, przytrzymując ręką suknię na piersi, i czekała, co zrobi mężczyzna.Bez słowa podszedł do swojego konia i wyjął coś z torby przy siodle.- Włóż to, proszę - powiedział i podał jej zawiniątko.Rozwinęła je i zobaczyła sukienkę.Podniosła ją do góry.E1AINF COFFMANTakie wspaniale hafty i ozdobne ściegi mogły być dziełem wyłącznie kobiet plemienia Crow.To była niezwykle piękna sukienka, nawet jak na Crowów, bogato zdobiona zębami łosia i jeszcze cenniejszymi imitacjami zębów wyrzeźbionymi z kości.! Taka sukienka drogo kosztowała i mogła być noszona jedynie przez żony czy córki najbardziej znaczących wojowników.Szybkonoga jeszcze nigdy nie miała na własność czegoś równie pięknego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]