[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy więcej, powiedział sobie.Nigdy więcej nie pozwolę, żeby jakaś suka zrobiła ze mnie durnia.Dziesięć lat później, wczesnego marcowego ranka w swoim mieszkaniu w Key West Nick Williams siedząc przy stoliku do kawy bezmyślnie bawił się złotym przedmiotem i ponownie przeżywał straszne cierpienie, jakie na tamtym przyjęciu sprawił mu widok Moniąue z mężem.Pogrążony w myślach przypomniał sobie z głębokim smutkiem także i to, że gdy dotarł do drogi nr 95, skręcił w lewo i pojechał na południe, do Miami i do Keys, zamiast na północ w kierunku Bostonu.Wówczas nie potrafiłby wytłumaczyć, dlaczego.Może powiedziałby, że Harvard nie ma sensu po historii z Moniąue, albo że chce studiować życie a nie książki.Nie rozumiał, że jego pragnienie, by zacząć wszystko od początku, brało się stąd, że nie mógł uporać się z samym sobą.Przez pięć lat nie wspominał Moniąue.Tego rana po raz pierwszy zdołał nabrać dystansu do przywoływanych emocji i spojrzeć na cały romans z nieco szerszej perspektywy.Zrozumiał, że jego ślepa, młodzieńcza namiętność uodporniła go na cierpienie, ale nadal nie był skory sądzić, że Monique była bez winy.Wspomnienia jednak już go nie niszczyły.Zabrał trójząb i podszedł do okna.Może to wszystko teraz się łączy, pomyślał.Nowy skarb.Ostateczna utrata młodzieńczego niepokoju.Myślał o Carol Dawson.Była drażniąca, ale jej siła urzekała go.Niepoprawny marzyciel widział Carol w swych ramionach i wyobrażał sobie ciepło i słodycz jej pocałunku.3Carol zafascynowana obserwowała, jak ośmiornica chwyta swoją ofiarę długimi mackami.- Ciekawe, jak by to było mieć osiem ramion - powiedział Oscar Burcham.- Wyobraź sobie tylko strukturę mózgu, jaka jest potrzebna, by oddzielić wszystkie wejścia, by określić, który bodziec pochodzi od którego ramienia, by skoordynować wszystkie macki w przypadku obrony albo w trakcie poszukiwania pożywienia.Carol roześmiała się i odwróciła do swego towarzysza.Stali przed szklaną ścianą we wnętrzu niewyraźnie oświetlonego budynku.- Ach, Oscarze - powiedziała do starego człowieka o jasnych oczach.- Nigdy się nie zmienisz.Tylko ty potrafisz myśleć o tych wszystkich żyjących istotach jak o biologicznych systemach wyposażonych w struktury.Czy nigdy nie zastanawiałeś się nad ich uczuciami, ich snami, nad tym jakie mają wyobrażenie o śmierci?-Ależ zastanawiałem się - powiedział Oscar z błyskiem w oku.- Choć tak naprawdę nie jest możliwe, by ludzkie istoty, mimo że mają wspólny język i rozwinięte umiejętności komunikacyjne, mogły prawdziwie opisać ich uczucia.Jak na przykład możemy mówić o poczuciu samotności u delfinów? Jeżeli w nasz sentymentalny sposób przypiszemy im ludzkie uczucia, to będzie śmieszne - na chwilę przerwał i zastanowił się.- Nie - ciągnął dalej.- Badania naukowe przynoszą owoce, jeżeli prowadzi się je na takim poziomie, który zapewnia nam rozumienie uzyskanych odpowiedzi.Ostatecznie sądzę, że wiedząc, w naukowym sensie, jak te stworzenia funkcjonują, łatwiej możemy dotrzeć do ich ilorazów emocji, aniżeli prowadząc psychologiczne eksperymenty, których rezultatów nie da się zinterpretować.Carol zbliżyła się i czule go pocałowała.- Oscarze, tak poważnie traktujesz wszystko, co mówię.Nawet wtedy, gdy sobie zmyślam, zawsze przejmujesz się moimi uwagami.- Przerwała i odwróciła wzrok.- I tylko ty się przejmujesz.Oscar cofnął się raptownie i obie ręce położył na prawym ramieniu Carol.- Jakaś zadra.wiem to na pewno.prawie zawsze tak jest.A, wiem - spojrzał na nią chytrze.- Nie przystoi.I to ty, wzięta, wręcz słynna reporterka jeszcze cierpisz na coś, co można by określić jedynie jako krańcową niepewność.Co do czego? Czy dzisiaj rano miałaś starcie z szefem?- Nie - odpowiedziała Carol gdy przechodzili przez pokój do innej części akwarium.- No, chyba coś w tym rodzaju.Ty wiesz, jaki on jest, zwraca uwagę na wszystko.Dalej pracuję nad tym reportażem z Key West.Dale przyjeżdża na lotnisko, żeby mnie zabrać.Bierze mnie na śniadanie i wciąż dokładnie mi mówi, co powinnam robić, żeby ukryć swoje zadanie.Jego sugestie są w większości trafne i doceniam jego pomoc w kwestiach technicznych, no ale w jaki sposób on ze mną rozmawia? Jakby myślał, że jestem głupia albo coś w tym stylu.Oscar spojrzał na nią uważnie.- Carol, moja droga, on rozmawia w ten sposób ze wszystkimi, łącznie ze mną.To nic nie znaczy.Jest absolutnie przekonany o swojej wyższości, a w jego życiu nie zdarzyło się nic, co by zmieniło to przekonanie.Został milionerem sprzedając własne patenty, zanim ukończył MIT.Carol była zniecierpliwiona i przygnębiona.- Ja to wszystko wiem, wierz mi.Ale ty znowu go bronisz.Dale i ja jesteśmy prawie od roku kochankami.Wszystkim opowiada, jaki to ze mnie jest dumny, jak wiele zawdzięcza inspiracji z mojej strony.Ale kiedy jesteśmy razem, traktuje mnie jak idiotkę.Dziś rano spierał się nawet o to, co powinnam zjeść na śniadanie.Chryste Panie, byłam nominowana do nagrody Pulitzera, a facet, który chce się ze mną ożenić myśli, że nie potrafię przyrządzić sobie śniadania.Stali przed wielkim zbiornikiem z krystalicznie czystą wodą.Jakieś pół tuzina małych wielorybów kręciło się w zbiorniku czasami podpływając pod powierzchnię dla nabrania powietrza.- Na samym początku przyszłaś i zapytałaś mnie o zdanie, moja młoda przyjaciółko - ciągnął spokojnie.- A ja ci powiedziałem, że wasze dusze nie pasują do siebie.Czy pamiętasz, co mi powiedziałaś?- Tak - odpowiedziała z ponurym uśmiechem.- Zapytałam cię, co naukowy szef MOI może w ogóle wiedzieć o duszy.Przykro mi, Oscarze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl