[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie ma ju¿ m³odych ludzi, którzy mogliby siê, jak ka¿e zwyczaj, po³¹czyæ znami i zrobiæ nam to, co nale¿y zrobiæ, i wsadziæ nam to, co nale¿y wsadziæ:nasze brzuchy wyschn¹, a piersi nie bêd¹ dumnie zwisaæ a¿ do kolan.4.Trzeba jednak zachowaæ ród naszego ojca.ChodŸ siostrzyczko, upoimy naszegoojca winem, a nastêpnie przeœpimy siê z nim.5.I da³y mu tego wieczoru wina, i starsza przysz³a, i spa³a z ojcem.6.Poniewa¿ by³a dziewic¹ i otrzyma³a dobre wychowanie, zupe³nie siê na tychrzeczach nie zna³a.Stwierdzi³a, ¿e wcale nie by³o ³atwo po³¹czyæ siê cieleœniez na œmieræ pijanym mê¿czyzn¹ - który œpiewa œwiñskie piosenki i rzyga pok¹tach -chyba ¿e pomo¿e siê naturze, jak umiej¹ to robiæ wymalowane dziwki.7.Mia³a du¿o dobrej woli, a jej siostrzyczka du¿o wyobraŸni, uda³o im siê wiêcw koñcu pobudziæ do ¿ycia to, co by³o uœpione, wykopaæ to, co by³o zakopane iwznieœæ to, co by³o poni¿one i uczyniæ strasznym to, co by³o tchórzliwe, idoprowadziæ do tego, by nieme œpiewa³o, i wytrysnê³o, choæ nie chcia³owytrysn¹æ.8.W koñcu starsza westchnê³a: "Tato!" I z dewocj¹ przyjê³a cenne nasienie.Ama³a siostrzyczka krzyknê³a: "Brawo!" i klasnê³a w rêce.9.Stary Lot niczego nie spostrzeg³.Od czasu do czasu otwiera³ jedno oko inawet jeœli pojêkiwa³ z zadowolenia, to prawdopodobnie z powodu snów.10.Inaczej nigdy by nie pozwoli³ na takie rzeczy i z pewnoœci¹ spuœci³by lanieobu gówniarom.11.Nastêpnej nocy znów da³y ojcu wina, ale tym razem m³odsza przespa³a siê znim.I znów Lot niczego nie spostrzeg³.Co prawda podskoczy³ dwa lub trzy razy,pokrzykuj¹c lekko, ale musia³y to spowodowaæ pch³y, które go bardzo mêczy³y.12.Starsza powi³a syna i nazwa³a go Moab.M³odsza te¿ powi³a syna i mog³aby³aby go nazwaæ Noab, Loab lub Roab, poniewa¿ wszystkie historie lubi¹ byæsymetryczne, lecz by³a bardzo przekorna i nazwa³a go Ben-Ammi, co nie masensu.13.Oba te dzieciaki by³y ohydne i zupe³nie g³upie, œlini³y siê i k¹sa³y, irobi³y pod siebie, poniewa¿ mia³y mongolizm jak wiêkszoœæ dzieci sp³odzonaprzez starców.14.Obie córki Lota zrozumia³y ogrom nieszczêœcia dopiero, gdy opuœci³y tenkraj i posz³y w œwiat, który pe³en by³ piêknych, jurnych m³odych ludzi,15.Którzy nie byli dla nich - brudnych, zhañbionych,przeklêtych, o pomarszczonych brzuchach i obwis³ych piersiach.16.Tak wiêc nadal by³y ¿onami swego starego ojca i je¿eli to by³o powodem, dlaktórego Lot zmar³ przedwczeœnie, to przynajmniej zmar³ szczêœliwy.17.Tymczasem z wy¿yn niebieskich spogl¹da³ Stwórca i coraz bardziej utwierdza³siê w przekonaniu, ¿e by³ to œwietny pomys³ z punktu widzenia morale i dobrychobyczajów: oszczêdziæ jednego sprawiedliwego w ca³ej Sodomie.ROZDZIA£ 7STRESZCZENIE POPRZEDNICH ROZDZIA£ÓW:Sodoma i Gomora zosta³y zniszczone - kawa³ek dobrej roboty.Aby spe³niæobietnice Boga, stuletni Abraham kocha siê z niemniej wiekow¹ Sar¹.Sara wydajena œwiat Izaaka.Matka i dziecko czuj¹ siê dobrze.Jest nadzieja na uratowanieojca.1.Po tym wszystkim Stwórca postanowi³ wypróbowaæ Abrahama.2.Zawo³a³: „Abrahamie!" A ten odpar³: „Ju¿, ju¿”.3.Stwórca: „Jak siê masz, Abrahamie?”4.Abraham: „Jak siê mam? Wiesz to samo dobrze jak ja, jak siê mam, a mo¿enawet lepiej ni¿ ja.A nawet wiesz ,jak siê bêdê mia³ jutro, bo przecie¿ jesteœsam¹ wiedz¹,5.Czegó¿ wiêc chcesz?”6.Stwórca: „Odrobiny konwersacji!”7.Abraham: „A, to co innego, Panie.Trzeba by³o tak mówiæ od razu.Konwersacjato kwestia grzecznoœci.Nie chcê uchodziæ za niegrzecznego, Panie, wiêc ciodpowiadam:8.No có¿, jakoœ leci, Panie, jakoœ leci.Oprócz reumatyzmów, które na mniezes³a³eœ, i zastarza³ego bronchitu, który nachodzi mnie za twoj¹ spraw¹ cowiosny od trzydziestu lat, i ostatniego zêba, który raczy³eœ mi zostawiæ wdolnej szczêce tylko po to, by mnie bola³ i bym gryz³ siê w jêzyk,9.Oprócz poci¹gu, który raczy³eœ rozpaliæ w mym sercu do m³odych dziewcz¹t ojêdrnych policzkach i delikatnych wargach, ma³ych cycuszkach, bia³ychty³eczkach i g³adkich brzuszkach,10.Oprócz tej biednej starej Sary, któr¹ twa wszechdobroæ pozostawi³a mi kurozkoszy i przyjemnoœci, a któr¹ stuletnie ¿ycie tak przygiê³o do ziemi, ¿etwarz jej jest na wysokoœci siedzenia (pobie¿ny obserwator nie jest w stanierozpoznaæ, z którym koñcem ma do czynienia, gdy¿ oba s¹ identyczniepomarszczone, równie z¿Ã³³k³e, równie ³yse, równie w¹sate i równie zafajdane wzag³êbieniach),11.Oprócz tego, Panie, jakoœ leci.A Ty masz siê dobrze?"12.Stwórca: „Uff, ten szelma Lucyper przysparza mi zgryzot."13.Abraham: „Nie musisz mi mówiæ, Panie, dzieci w dzisiejszych czasach, ho hoho!.A teraz wybacz i nie myœl, ¿e wystawiam ciê za drzwi, ale my, stworzeniaziemskie, nie mamy wiele czasu na pogaduszki, gdy¿ stworzy³eœ nas i umieœci³eœna ziemi, byœmy zdobywali chleb w pocie czo³a.Nie chcê ci czegokolwiekwypominaæ, ale trzeba byæ rozs¹dnym, jeœli ca³y czas bêdziesz nam przeszkadza³,nigdy nie bêdzie ani wiele potu na naszych czo³ach, ani wiele chleba dopodzia³u"14.I Abraham wróci³ do pracy, a zajmowa³ siê w³aœnie liczeniem bogactw, któreuzyska³ dziêki ³askawoœci Stwórcy.Bogactwa te by³y niezliczone i z dnia nadzieñ ros³y.15.Akurat by³ przy stadach owiec.Za ka¿dym razem, kiedy zaczyna³ liczyæ owce,zasypia³.Systematycznie.16.Nigdy wiêc nie móg³ policzyæ owiec do koñca.Myœla³ sobie: "Po có¿ mieæowce, jeœli nie wiadomo, ile ich jest`?17.Ten, kto nie wie, ile ich ma, to jakby ich nie mia³.Ot, co uwa¿am!" Izasypia³!18.A wiêc gdy Abraham wróci³ do liczenia owiec, Stwórca odkaszln¹³: "Hê,hê!." I powiedzia³ srogo: „Abrahamie!"19.Na co ten: „Trzynaœcie tysiêcy osiemset czterdzieœci cztery barany i jedenbaran to daje trzynaœcie tysiêcy osiemset czterdzieœci piêæ baranów.Tak?S³ucham ciê, Stwórco.Chwileczkê, Panie.Jestem do dyspozycji., tylko zaznaczêna murze trzynaœcie tysiêcy osiemset czterdzieœci piêæ kresek."20 [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl