[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyznaczeni wcześniej ludzie z desantu zaczęli podchodzić ku bunkrom.Sandy Smith wspomina, że „biedne sukinsyny w tych schronach nie miały większych szans, ale nie było pardonu.Po prostu wrzucaliśmy do transzei granaty zapalające i zaczepne, strzelaliśmy do wszystkiego, co się poruszyło”.Wally Parr i Charlie Gardner poprowadzili szturm na bunkry po lewej.Po zejściu do wykopu Parr otworzył drzwi do pierwszego schronu i wrzucił do środka granat.Natychmiast po wybuchu Gardner wbiegł przez wejście i omiótł wnętrze serią ze Stena.Na wszelki wypadek powtórzyli cały zabieg.Potem, oczyściwszy schron, wyszli z powrotem na powierzchnię, nieco ogłuszeni od eksplozji.Ich następne zadanie polegało na odnalezieniu Brotheridge’a, któremu wyznaczono przed akcją zorganizowanie punktu dowodzenia w kawiarni i zajęcie dogodnych pozycji strzeleckich.Zza węgła budynku Gardner cisnął granat fosforowy w stronę, skąd Niemcy ostrzeliwali się sporadycznie z broni krótkiej.Parr wrzasnął do niego:– Nie rzucaj następnych, bo nie będziemy widzieli, co się dzieje!.Potem Parr spytał jakiegoś żołnierza kompanii D:– Gdzie jest Danny? (Oficjalnie Brotheridge był dla podwład nych „panem porucznikiem”; prywatnie oficerowie mówili na niego „Den”, natomiast podoficerowie i szeregowi – „Danny”).– Gdzie Danny? – powtórzył Parr.Żołnierz odrzekł, że nie widział porucznika.„Cóż – pomyślał Parr – musi być gdzieś w pobliżu”.I obiegł kawiarnię.„Przebiegłem obok człowieka leżącego na drodze koło kawiarni”.Chwileczkę, powiedział do siebie.Zawrócił i przykląkł.„Spojrzałem na niego.To był Danny Brotheridge.Miał otwarte oczy i rozchylone usta.Podłożyłem dłoń pod jego głowę, żeby ją trochę unieść.Spojrzał, a właściwie poruszył oczami.Potem zacharczał i opadła mu głowa.Rękę miałem całą we krwi.Popatrzyłem na niego i pomyślałem: «Mój Boże».W samym środku potyczki klęczałem, patrzyłem i myślałem: «Jaka strata!» Całe lata przygotowań do akcji – a padł już po kilku sekundach.Na co mu było to wszystko?”.Podbiegł Jack Bailey.– Co się dzieje, do cholery? – zapytał Parra.– To Danny – odpowiedział Parr.– Oberwał.– Jezu Chryste – wymamrotał Bailey.Sandy Smith, który wcześniej sądził, że wojna to pasmo bohaterskich czynów, powoli przekonywał się, jak wygląda rzeczywistość.Ze zdumieniem zobaczył, że jeden z jego najlepszych żołnierzy, chłopak, który stanowił dla niego nieocenione oparcie podczas ćwiczeń i na którego szczególnie liczył w walce, skulił się teraz w okopie i modlił.Inny z jego podkomendnych zameldował, że zwichnął kostkę podczas lądowania i kulejąc, poszedł się gdzieś skryć – choć tuż po wylądowaniu nie kulał.Porucznik Smith pospiesznie wyzbywał się wielu złudzeń.Po przeciwnej (wschodniej) stronie mostu pluton Davida Wooda oczyszczał okopy oraz schrony.Nie było z tym większych kłopotów, większość niemieckich żołnierzy uciekła.Chłopcy Wooda, posuwając się naprzód, krzyczeli Baker, Baker, Baker i strzelali do wszystkiego, co się tylko poruszyło.Wkrótce zawołali, że w okopach nie ma już nieprzyjaciela.Wood natknął się na sprawny kaem MG-34 z pasem amunicyjnym pełnym nabojów.Polecił dwom swoim ludziom zająć się bronią.Pozostali rozlokowali się w okopach, a Wood wyruszył do Howarda, aby zameldować o wykonaniu zadania.Odchodząc, krzyknął do swoich żołnierzy: „Dobra robota, chłopaki! Świetna robota!”.I wtedy padła seria ze Schmeissera.Trzy pociski trafiły Wooda w lewą nogę; padł, przerażony, unieruchomiony, brocząc krwią.Tymczasem Wallwork dochodził powoli do siebie, leżąc na brzuchu pod szybowcem.„Byłem oszołomiony.Podobnie jak Ainsworth, którego wołanie słyszałem.Wygrzebałem się jakoś.Ainsworth, choć było z nim gorzej niż ze mną, bo utknął pod kadłubem, pytał w kółko: «Jim? Nic ci się nie stało, Jim? Nic ci nie jest, Jimmy?»„.Wallwork zapytał Ainswortha, czy da radę wypełznąć.– Nie dam rady.– A jeżeli trochę to uniosę? – Tak.„I uniosłem nieco ten cholerny wrak.Wydawało mi się, że dźwigam cały przeklęty szybowiec.Czułem się jak Herkules.Ainsworth zdołał się wyczołgać”.Ainsworthowi udzielono pomocy medycznej, a tymczasem Wallwork zaczął wyładowywać z szybowca amunicję i donosić ją plutonom na pierwszej linii.Nie zdawał sobie sprawy, że ma głęboko rozciętą skórę na czaszce i czole, a po twarzy spływa mu krew.Na moście drużyna Sweeneya na przeciwległym brzegu usłyszała nadchodzący ścieżką flisacką od strony Caen patrol.Dowódca drużyny wykrzyczał w jego kierunku hasło – V.Odzew nie przypominał jednak słów for Victory i zabrzmiał raczej z niemiecka.Drużyna otworzyła ogień i zabiła całą zbliżającą się czwórkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]