[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwewn¹trz lejka naklejamy na niego skrawek rurki w postaci ruchomej klapki.Dopóki woda p³ynie w jedn¹ stronê, klapka jest zamkniêta, ale kiedy zmieniakierunek, klapka uchyla siê i woda wyp³ywa przez otwór.Potem montujemy z rurek przewód w kszta³cie litery T, do którego wpadaæ bêdziewoda.Kiedy woda dostanie siê w T, zamknie obwód prowadz¹cy do baterii,uruchamiaj¹c tym samym jednoczeœnie dzwonek i lampkê.Robimy skrzyneczkê na pompê, któr¹ dziadek maluje na czarno.Potem umieszczamylejek w wylocie s³oja na rybki.Jeden koniec rurki zwisa nad lejkiem naos³oniêtym ¿y³k¹ haku z wieszaka na ubrania; drugi koniec przechodzi przezpompê i wraca do akwarium.Akwarium nape³niamy wod¹ zazielenion¹ barwnikiem dojaj.Woda pompowana jest w górê i sp³ywa do lejka, powoduj¹c ci¹g³y odp³ywwirowy w myœl efektu Coriolisa.Dziadek umieszcza w akwarium wodoszczeln¹lampkê, która pali siê przez ca³y czas.Urz¹dzenie dzia³a idealnie.Wodaci¹g³ym strumieniem sp³ywa do lejka, wiruje, przechodzi do akwarium, sk¹d znówpompowana jest w górê.Efekt jest hipnotyczny - jakby siê patrzy³o w wizjerpralki automatycznej albo w tê, jak jej tam - lampê wulkaniczn¹.Coœ piêknego-wszystko jedno, czy ostrzega przed trzêsieniami ziemi, czy nie.I tak pewnienigdy nie dowiemy siê, jak jest naprawdê.Tymczasem Tato wróci³ do domu i babcia wylewa na niego swoje ¿ale.Tato bierzemnie na rozmowê, wiêc opowiadam mu, jak to we dwóch z dziadkiem konstruujemywynalazek i ¿e to ma byæ niespodzianka dla babci.Tatê przera¿a g³Ã³wnie babcireakcja.Obiecujê mu, ¿e przed noc¹ skoñczymy i wszystko bêdzie OK.Tato mówi,¿e po Marty ju¿ widaæ, ¿e jest w ci¹¿y i ¿e powinienem wybraæ siê do nich wodwiedziny.Marty w ci¹¿y - to niesamowite.Czujê siê od tego jakiœ stary, aona staje siê czymœ wiêcej ni¿ siostr¹.Obiad przebiega w koszmarnym nastroju, babcia ca³a w nerwach.Tato albo milczy,albo stara siê prowadziæ niezobowi¹zuj¹c¹ konwersacjê.Dziadek i ja nie mo¿emysiê doczekaæ powrotu do warsztatu.Koñczymy oko³o ósmej.Farba na skrzynkach jeszcze trochê siê lepi.Pakujê ca³¹maszyneriê w kartonowe pud³o i taszczê do salonu.Dziadek drepcze za mn¹,uœmiechaj¹c siê od ucha do ucha.Fantastycznie by³o pracowaæ z nim przez ca³ydzieñ.Tato z babci¹ ogl¹daj¹ Domek na prerii; zdaje siê, ¿e ogl¹da tylko babcia, aTato dotrzymuje jej towarzystwa.Stawiam pud³o na pod³odze ko³o ma³ego stolikado kawy i rozgl¹dam siê za gniazdkiem.Ustawiamy aparat.Klaszczê w rêce.- Panie i panowie, za chwilê zademonstrujemy wam najwiêkszy wynalazekdwudziestego wieku - jedyny i niepowtarzalny Zwiastun Trzêsieñ Ziemi.Mamyszczêœcie goœciæ tu dzisiaj wieczorem wynalazcê we w³asnej osobie - Herr DoktorJohn Tremont!Dziadek, ca³y w uœmiechach, zasiada na kanapie.Widzê, ¿e babci bardzo nie wsmak jest brudny karton na pod³odze w salonie.- Powiadam ci, Jacky, ci dwaj to takie same pó³g³Ã³wki jaki i ty.Co ty tam maszw tym pudle, Billy? Nie ¿yczê sobie w domu ¿adnych zwierz¹t: tylko œwini¹, a dosprz¹tania jestem ja jedna.- Nie obawiaj siê, Mamo.Mówi¹, ¿e to wynalazek, czyli nie zwierzê.Przyznaj nosiê pan, Tomie Swift, jakie s¹ szansê, ¿e to coœ na nas wybuchnie?- Urz¹dzenie jest bezpieczne, Johnny.Bess, chcia³em powiedzieæ - Bette,pamiêtasz, jak siê zawsze ba³aœ trzêsieñ ziemi?! Ten oto wynalazek przepowiadatrzêsienia ziemi: jest to zwiastun trzêsieñ.Dopóki pracuj¹c nie nadaje ¿adnychsygna³Ã³w mo¿esz spaæ spokojnie.Gdyby siê zanosi³o na trzêsienie ziemi w³¹czasiê dzwonek i œwiate³ko.Masz wtedy parê dni na schowanie siê pod ³Ã³¿ko albo winne równie bezpieczne miejsce.Dziadek podnosi siê ostro¿nie, podchodzi do babci i znów daje jej ca³usa.Babcia patrzy na mnie ponad jego ramieniem.Przygotowujê zwiastuna do pracy.Pompê wsuwam pod kanapê, ¿eby nie by³o jej widaæ.Ca³¹ resztê urz¹dzeniawykonaliœmy tak, ¿e wygl¹da na produkt fabryczny.Mogê pod³¹czaæ.Dziadekrozk³ada ramiona jak dyrygent orkiestry symfonicznej.- Panie i panowie, proszê trzymaæ kapelusze - ruszamy!Daje mi znak, w³¹czam machinê do kontaktu.Œwiate³ko w wodzie rozb³yskuje,pompa rusza, woda przelewa siê i wiruje! tak samo jak w warsztacie.Tato ibabcia wyba³uszyli oczy.Dziadek objaœnia.- Patrzcie, woda sp³ywa w tym kierunku.Kiedy trzêsienie ziemi bêdzie blisko,zmieni kierunek i uruchomi system alarmowy.Co o tym s¹dzicie?Nie wytrzymujê.- Uwa¿am, ¿e to absolutnie genialny wynalazek, a w dodatku dzie³o sztuki! Todzie³o geniusza!Babcia wierci sobie palcem dziurê w policzku, chichocze, ale minê mazaniepokojon¹.- Wyœcie obaj rozumy postradali.To rodzinne.¯aden normalny cz³owiek niewpad³by na pomys³ zrobienia takiej wariackiej maszynki.Tatê ciekawi, jak to dzia³a.Nachyla siê nad urz¹dzeniem, a dziadek t³umaczy musprawê Coriolisa i m³ynkuj¹cych kijków.Gaszê telewizor.Zwiastun dzia³a jakszatan: ca³kiem jakby mieli na stoliku mini-fontannê albo wodospad.W ka¿dymdomu przyda³oby siê coœ takiego, niezale¿nie od trzêsieñ ziemi.Æpaczom napewno bym opchn¹³ z ³atwoœci¹.Babcia wci¹¿ wytrzeszcza oczy i zielenieje zestrachu.- Billy, nie znam siê na trzêsieniach ziemi, ale jedno ci powiem: ta machinanie ma prawa staæ na stoliku w salonie.Od samego bulgotania dosta³abym sza³u -to jak z Bucka Rogersa.Jack, mo¿e byœ to zainstalowa³ w oran¿erii, a gdybyzaczê³o dzwoniæ, po prostu mi powiesz?Czyli po zabawie.Dziadek patrzy na mnie i uœmiecha siê.Chyba wszyscyoczekiwaliœmy takiej w³aœnie reakcji babci.Uczciwie mówi¹c, nawet mnie tocieszy.Zabieram zwiastuna do siebie, do sypialni, i stawiam na komodzie przy³Ã³¿ku.Tej nocy zasypiam wpatruj¹c siê w niego.Powoli zamykam oczy i wyobra¿amsobie, ¿e s³ucham szumu wodospadu.To by dopiero by³o, gdyby mechanizmrozdzwoni³ siê w œrodku nocy!Rozdzia³ 22Cieszê siê, ¿e to ju¿ pi¹tek i mogê zawieŸæ Mamê do Delibro.Zwiastun trzêsieñziemi przekona³ j¹ ostatecznie, ¿e Tato jest szaleñcem.Mama tak siê odsztyftowa³a, ¿e gdyby nie krótkie postoje dla zaczerpniêciatchu, nikt by nie odgad³, ile ma lat i jak¹ powa¿n¹ chorobê za sob¹.Delibro uprzedzi³ mnie, ¿e chce zbadaæ wy³¹cznie jej stosunek do Taty: zdajesiê, ¿e coœ przeczuwa.W poczekalni Mama jest czujna jak lis.Dok³adnie lustruje wszystko; na widokjapoñskiej sekretarki pogardliwie poci¹ga nosem.Delibro pojawia siê w znanej mi ju¿ roli dobrego syna.Mamie to pochlebia.Niezauwa¿y³em wczeœniej, ¿e jak na mê¿czyznê niskiego wzrostu, Delibro jestca³kiem przystojny.A mo¿e wcale nie jest, tylko dokonuje na nas jakiejœhipnotycznej sztuczki? Mama od razu wali z grubej rury.- Czy pan naprawdê nazwa³ mojego mê¿a geniuszem, czy to tylko wymys³ Jacky'ego?Z nim te¿ nigdy nic nie wiadomo.Pos³uguj¹c siê terminologi¹ natarcia frontalnego, uderzy³a z miejsca broni¹maszynow¹ i miotaczami ognia.Wtr¹cam siê pospiesznie.- Mama jest zaniepokojona, poniewa¿ Tato skonstruowa³ wczoraj wynalazek, którynazwa³ zwiastunem trzêsieñ ziemi.Mo¿e sam panu o tym opowie przy najbli¿szejokazji.Sygnalizowaæ nie ma jak.Mama tak nas przypar³a do muru, ¿e obaj jesteœmyobjêci polem ra¿enia.Mam s³ab¹ nadziejê, ¿e z³agodzi³em jej pierwszy manewr,chocia¿ to wcale nie jest takie pewne.- Niech pan sobie tylko wyobrazi: puszcza zielon¹ wodê przez lejek dopodœwietlonego akwarium i twierdzi, ¿e w ten sposób potrafi przewidzieætrzêsienie ziemi.Naukowcy ca³ego œwiata, dysponuj¹cy milionami dolarów, niezdo³ali tego osi¹gn¹æ, a on uwa¿a, ¿e jemu siê uda³o za pomoc¹ garœci rupieciwartych dziesiêæ dolarów.Niech pan to sobie nazywa geniuszem, jak pan chce,ale dla mnie to czyste wariactwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]