[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy us³ysza³ znajomyg³os, powiedzia³:- Przez najbli¿szy tydzieñ kupuj wszystkie akcje Macmillana, jakie wpadn¹ ci wrêce.Stephen Hallet uwa¿nie wys³ucha³ relacji ze spotkania z Hahnem i Schultzem.Wcale nie zaskoczy³o go ich nieprzejednane stanowisko, poniewa¿ sam ca³kiemniedawno informowa³ swego klienta o ponagleniach przekazywanych przezlondyñskich doradców Hahna.Na koniec Armstrong zada³ tylko jedno pytanie:- Jak myœlisz, jak d³ugo uda mi siê to ci¹gn¹æ? W najbli¿szych tygodniachspodziewam siê sporego przyp³ywu gotówki.- Przypuszczam, ¿e oko³o roku, mo¿e nawet pó³tora, ale wtedy nie obejdzie siêbez sprawy s¹dowej.Dwa lata póŸniej, wyczerpawszy cierpliwoœæ wszystkich, nie wy³¹czaj¹c StephenaHalleta, Armstrong zawar³ z Juliusem Hahnem ugodê.Hallet przygotowa³ wielostronicowy dokument stwierdzaj¹cy, ¿e Armstrong zgadzasiê zwróciæ Hahnowi jego w³asnoœæ, czyli materia³y przeznaczone do publikacji,matryce drukarskie oraz prawie æwieræ miliona ksi¹¿ek zgromadzonych w magazyniew Watford oraz dodatkowo wyp³aciæ siedemdziesi¹t piêæ tysiêcy funtówstanowi¹cych pe³n¹ nale¿noœæ za prawa autorskie sprzedane w ci¹gu ostatnichpiêciu lat.Po podpisaniu ugody Hahn powiedzia³ tylko jedno zdanie:- Dziêki Bogu, ¿e wreszcie uda³o nam siê pozbyæ tego cz³owieka!Nazajutrz, bez podania przyczyn, pu³kownik Oakshott zrezygnowa³ z cz³onkostwa wzarz¹dzie firmy.Trzy tygodnie póŸniej zmar³ na atak serca.Armstrong by³ zbytzajêty, ¿eby uczestniczyæ w pogrzebie; wys³a³ w charakterze swego reprezentantaPetera Wakehama, nowego wiceprezesa.W dniu pogrzebu pu³kownika przebywa³ w Oksfordzie, gdzie wynaj¹³ obszerny domna obrze¿ach miasta.Przez nastêpne dwa lata spêdza³ wiêcej czasu w powietrzu ni¿ na ziemi.Podró¿owa³ po ca³ym œwiecie, odwiedzaj¹c autorów wspó³pracuj¹cych z Hahnem iprzekonuj¹c ich, ¿e powinni zakoñczyæ wspó³pracê z Niemcem i zwi¹zaæ siê z jegofirm¹.Naturalnie zdawa³ sobie sprawê, i¿ nie zdo³a przeci¹gn¹æ na swoj¹ stronêwielu niemieckich uczonych, straty te jednak z nawi¹zk¹ zrekompensowa³ mupu³kownik Tulpanow, zapewniaj¹c dostêp do najlepszych rosyjskich naukowców.Nieocenione okaza³y siê równie¿ kontakty w Ameryce, które nawi¹za³ w okresie,kiedy Hahn nie móg³ podró¿owaæ za granicê.Wielu uczonym, z rzadka tylkoopuszczaj¹cym laboratoria, pochlebi³o osobiste zainteresowanie Armstronga,innych poci¹gnê³a perspektywa dotarcia do mnóstwa czytelników na ca³ym œwiecie.Ludzie ci czêsto nie zdawali sobie sprawy z komercyjnej wartoœci swoich badañ ichêtnie podpisywali umowy.PóŸniej sumiennie przesy³ali rezultaty ciê¿kiejpracy, nierzadko stanowi¹ce owoc ca³ego ¿ycia, do Headley Hall w Oksfordzie,naiwnie przypuszczaj¹c, i¿ jest to jedyna droga, jak¹ ich osi¹gniêcia mog¹trafiæ na s³ynny uniwersytet, a stamt¹d dalej, w szeroki œwiat.Gdy tylkopodpisali podsuniêt¹ im umowê, w zamian za nêdzn¹ zaliczkê daj¹c goœciowi zdalekiej Anglii wy³¹cznoœæ na rozpowszechnianie ich prac naukowych, Armstrongznika³, by ju¿ nigdy siê nie pojawiæ.W ten sposób zaledwie w rok po rozstaniuz Hahnem jego firma uzyska³a czysty dochód w wysokoœci dziewiêædziesiêciutysiêcy funtów, a po kolejnych dwunastu miesi¹cach „Manchester Guardian"przyzna³ Richardowi Armstrongowi tytu³ M³odego Przedsiêbiorcy Roku.Przy okazjiCharlotte nie omieszka³a mu przypomnieæ, ¿e jest ju¿ bli¿ej czterdziestki ni¿trzydziestki.- To prawda - przyzna³ - ale nie zapominaj, ¿e moi konkurenci zaczynalidwadzieœcia lat wczeœniej.Wkrótce po tym, jak przenieœli siê do Headley Hall w Oksfordzie, Dick zacz¹³otrzymywaæ liczne zaproszenia na imprezy i uroczystoœci organizowane nauniwersytecie.Wiêkszoœæ ignorowa³, poniewa¿ zdawa³ sobie sprawê, ¿eorganizatorom chodzi nie o niego, tylko o jego pieni¹dze.Jednak pewnego dniaotrzyma³ list od Allana Walkera z pytaniem, czy zechcia³by sponsorowaæ kolacjêwydawan¹ przez Oksfordzki Klub Laburzystów na czeœæ przewodnicz¹cego PartiiPracy.- Zgadzam siê - odpisa³.- Pod warunkiem, ¿e posadzicie mnie obok niego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]