[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znacznie lepiej poczu³em siê, gdy zmieni³emmagnetofon w kupê z³omu. Gol¹c siê przed lustrem, po raz pierwszy odkry³em, ¿e nowa twarz podoba misiê znacznie bardziej ni¿ dawna.Nieszczêœcie urodzin albo te¿ brzydota moichstarych, których nienawidzi³em g³êboko (ich jedyn¹ zas³ug¹ by³o wyprodukowaniemnie) - da³y mi twarz, która nie pasowa³a do osobowoœci.Nowa by³a znacznielepsza. Powinienem odwdziêczyæ siê jakoœ Vulffowi za jego robotê.Na przyk³ad zapomoc¹ kuli.Gwarantowa³oby to, ¿e nikt nie by³by ju¿ w stanie nigdy mnierozpoznaæ.Musia³em mieæ porz¹dn¹ gor¹czkê tamtego dnia, ¿e pozwoli³em muodlecieæ. Na stole le¿a³a kartka z jednym s³owem napisanym moj¹ rêk¹.Angelina.Niewiedzia³em tylko, po jak¹ cholerê to tam le¿y.Nie da siê ukryæ, by³a wa¿na.Zamierza³em j¹ odszukaæ i nic na œwiecie nie by³o w stanie mnie zatrzymaæ! Niedoœæ, ¿e zrobi³a ze mnie durnia, to jeszcze próbowa³a mnie zabiæ.Jeœliktokolwiek tu zas³u¿y³, aby umrzeæ to bez ¿adnych w¹tpliwoœci w³aœnie ona.Niew¹tpliwie bêdzie to strata, jako ¿e by³aby œwietn¹ partnerk¹, ale takie jest¿ycie.Podar³em kartkê na drobne strzêpy. Pokój wyda³ mi siê nagle obskurny i duszny.Narkotyk zadzia³a³.Pomog³a wtym taœma. Jedynym problemem by³ brak klucza, który gdzieœ wsi¹k³.Potrzebowa³emczegoœ do picia.Wprawdzie cymba³ w recepcji by³ têpy jak noga od sto³u ipowolny jak nag³a krew, ale po solidnym opieprzeniu klucze zadzwoni³y w poczciepneumatycznej i mog³em wyjœæ.Teraz potrzebne by³o jakieœ spokojne miejsce, by móc pomyœleæ.Najbli¿szaknajpa spe³nia³a wyœmienicie te wymogi, trzeba j¹ by³o tylko opró¿niæ zmiejscowych rzezimieszków.Kolejne drinki rozgrzewa³y mnie mile, a wspomnienieAngeliny równie skutecznie dzia³a³o na moj¹ psychikê. Siedz¹c tak i popijaj¹c mia³em dziwne uczucie, ¿e coœ jest nie w porz¹dku.Nie pamiêta³em tylko co.Nag³e mnie olœni³o: zastrzyk wkrótce przestaniedzia³aæ! Muszê wracaæ do domu.Ta mikstura nie by³a groŸniejsza od aspiryny,ale otwiera³a przed cz³owiekiem zupe³nie nieznany œwiat. Zap³aci³em barmanowi i z narastaj¹cym zniecierpliwieniem czeka³em naresztê, z której wydaniem œlamazarzy³ siê a¿ mi³o. - Cwaniak, co?- spyta³em wystarczaj¹co g³oœno, aby us³yszano mnie w ca³ymlokalu.- Klient siê œpieszy, wiêc korzystasz z okazji, ¿eby go nabraæ.Wyda³eœmi o dwa gildeny za ma³o! Resztê mia³em w garœci, tote¿ gdy schyli³ siê, by przeliczyæ, pos³a³em muwszystkie drobne w twarz, a wraz z nimi palce i ca³¹ piêœæ.Równoczeœniest³umionym g³osem powiedzia³em, co o nim myœlê. Freiburski slang jest doœæ bogaty w wyzwiska, a ja u¿y³em najwyszukañszych.Móg³bym zdzia³aæ wiêcej w dziedzinie jego edukacji, ale spieszy³em siê dohotelu, a udzielenie mu tej lekcji zabra³oby trochê czasu.Odwróciwszy siêspojrza³em równoczeœnie na wisz¹ce na bocznej œcianie lustro.Chwalebnaostro¿noœæ.M³odzian ów wyj¹³ bowiem spod barku kawa³ rury i by³ na najlepszejdrodze, by opuœciæ j¹ na moj¹ g³owê.Oczywiœcie znieruchomia³em i pozwoli³em mudobrze siê przymierzyæ.Dopiero w chwili, gdy jego ramiê rozpoczê³o ruch kudo³owi, odskoczy³em i z³apa³em je, nadaj¹c mu jeszcze wiêksz¹ szybkoœæ.Ruchten zakoñczy³ siê suchym trzaskiem ³amanej koœci i krzepi¹cym rykiem bólu. ¯a³owa³em tylko, ¿e naprawdê nie mam ju¿ wiêcej czasu, by dostarczyæ muprawdziwych powodów do wrzasków.-- Widzieliœcie, ¿e zaatakowa³ mnie znienacka- poinformowa³em lekko zaskoczon¹ klientelê, zd¹¿aj¹c równoczeœnie ku drzwiom.-Idê po policjê, dopilnujcie, ¿eby nie zwia³! Co prawda, goœæ le¿a³ za barem jêcz¹c przeraŸliwie, wiêc szanse, ¿e zacznieuciekaæ, by³y minimalne.Równie nik³a by³a jednak moja chêæ zawiadomienia glin.Zanim te oczywiste wnioski dotar³y do zgromadzonych, ja by³em ju¿ za drzwiami.Naturalnie nie bieg³em, nie robi³em niczego, co przyci¹ga³oby uwagê. Pospiesznym krokiem pod¹¿y³em do siebie i dopiero w pokoju odetchn¹³em zulg¹.Pierwszymi rzeczami, jakie ujrza³em by³y butelka i strzykawka.Gdy jebra³em, rêce jeszcze mi nie dr¿a³y, lecz by³y ju¿ tego bliskie, a zaczê³ytrz¹œæ siê naprawdê, gdy spostrzeg³em, ¿e pozosta³ mi nie wiêcej ni¿ milimetrp³ynu.Niezbêdn¹ rzecz¹ sta³o siê uzupe³nienie zapasów.Fakt, ¿e o tej porzewszystkie apteki by³y ju¿ nieczynne, nie stanowi³ ¿adnej przeszkody. Ju¿ staro¿ytni twierdzili, ¿e broñ jest wartoœciowsza od gotówki.Mojasiedemdziesi¹tka pi¹tka spoczywa³a w znajduj¹cej siê pod biurkiem walizce imog³a przysporzyæ mi wiêcej dóbr ni¿ ca³e zapasy wszystkich pieniêdzy wgalaktyce.I to by³ mój b³¹d.Coœ wewn¹trz a¿ krzycza³o, lecz zignorowa³em to.Myœli mia³em zaprz¹tniête potrzeb¹ poœpiechu i tym, w jakiej kolejnoœci muszêwszystko za³atwiæ. Gdy z³apa³em za kolbê, pamiêæ powróci³a.tyle ¿e za póŸno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]