[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Żadna dziewczyna nie chciałaby tego stracić, prawda, kochanie? O, przyszła właśnie lady Harris.Pewnie chce pomówić z panem na temat bufetu, pastorze.- Ach tak, rzeczywiście.Witam, witam - powiedział pan Brocklehurst dźwięcznym głosem i wykończywszy do reszty gipsowego mikado, ruszył w stronę drzwi.Przez chwilę Imogena i pani Connolly patrzyły na siebie.- Dziękuję - wyjąkała Imogena.- To było strasznie uprzejme z pani strony.- Lepiej się zabezpieczyć, niż potem żałować - powiedziała pani Connolly.- Moja Connie używa ich od lat.Na twoim miejscu schowałabym je bardzo dobrze, zanim twój ojciec się połapie.Życzę ci miłego wypoczynku.Mam nadzieję, że wrócisz opalona na Murzyniątko.- Wygląda na to, że jej się śpieszy - zauważyła niewinnie panna Jarrold.- Czy ona ma kogoś?- Tak się składa, że ma - odrzekła pani Connolly, która wiedziała doskonale, że panna Jarrold ma zwyczaj czytania wszystkich kartek, które przechodzą przez pocztę.- W każdym razie nie opowiada mi o tym.Ostatnich parę godzin stanowiło istną męczarnię, wreszcie jednak Imogena znalazła się w londyńskim pociągu; mała walizeczka powędrowała na półkę bagażową.Matka, Juliet i Homer, z opuszczonymi głowami, smutni, stali na peronie.Nagle Imogena poczuła, że ma ściśnięte gardło.- Przepraszam, że byłam taka okropna i nudna przez ostatnich kilka tygodni.Wynagrodzę wam to wszystko, naprawdę.- Wychyliła się przez okno.- Szkoda, że wy też nie jedziecie.- Będzie nam wszystkim ciebie brakowało - powiedziała matka.- Nie zapomnij przysłać nam widokówki - prosiła Juliet.- Bądź ostrożna z piciem wody - przestrzegała pastorowa.- Pamiętaj, że czystość moralna zaczyna się i kończy w domu - powiedziała Juliet.- Masz tu coś do czytania w czasie podróży.- Wręczyła Imogenie paczkę, gdy pociąg już ruszył.Były to Kamasutra i Słońce jest moim przekleństwem.Stopniowo ciemne kamienne mury, kominy fabryczne, okopcone domy, sznury ze schnącą bielizną i brudne białe kury w ogrodach pozostały w tyle.Była w podróży.Rozdział 5Na półtorej godziny przed końcem podróży zaczęła robić makijaż.Na pół godziny - doszła do wniosku, że wygląda okropnie, starła wszystko i zaczęła od początku.Nowa, bardzo tania sukienka, ciemnozielona z białym kołnierzykiem, która wydawała się taka ładna, gdy mierzyła ją w sklepie, teraz była wymięta jak ścierka do naczyń.Nowe rajstopy zwijały się w obarzanki wokół jej kostek.Pociąg dojechał do King’s Cross.Imogena, jako jedna z pierwszych, przepchnęła się przez tłum, promieniejąca uśmiechem, W pełnej gotowości, niczym reklama Kolei Brytyjskich.Tylekroć przeżywała tę chwilę w marzeniach.Ludzie biegli i rzucali się sobie w ramiona, całowali się, zbierali walizki.Po Imogenę nikt nie wyszedł.Tłum się rozproszył, a Nicky’ego wciąż nie było.A przecież z całą pewnością powiadomiła go, że przyjeżdża pociągiem o ósmej trzydzieści.Zegar na stacji przeskoczył nerwowo na dziewiątą dziesięć.Dwaj pijani marynarze podeszli do niej, zataczając się, ale zmyli się natychmiast, widząc lodowaty wyraz jej twarzy.Dziewczyna walczyła ze łzami.Wtedy, niczym anioł miłosierdzia, pojawił się na stacji pędzący ogromnymi susami Nicky, ubrany w znany jej biały garnitur i pomarańczową koszulę.- Kochanie, moja malutka! O Boże, strasznie cię przepraszam! Cóż mam ci powiedzieć? Był okropny korek na Piccadilly.Wszystko w porządku? Pewnie pół Londynu próbowało cię poderwać?- Och - wykrztusiła Imogena, na wpół płacząc, na wpół się śmiejąc - tak się cieszę, że cię widzę.Gdy ją całował, poczuła zapach alkoholu i chyba jakichś perfum.A może to były jej własne, które kupiła dopiero wczoraj i nie zdążyła się do nich przyzwyczaić.- Chodźmy - powiedział, biorąc jej walizkę.W taksówce trzymał ją za rękę.Imogena była zbyt ogłupiała, by zauważyć, że ulice są całkiem puste.- Jedziemy prosto do Matta i Cable, pary, z którą spędzimy urlop we Francji.Polubisz ich.On jest stukniętym irlandzkim dziennikarzem, a ona modelką.- Modelką? - Imogena podciągnęła ukradkiem zjeżdżające rajstopy.Miała nadzieję, że dziewczyna nie jest zbyt oszałamiającej urody.Po chwili przypomniała sobie z ulgą: - Och, ale oni są przecież zaręczeni.- No, może nie tyle zaręczeni, ile żyją ze sobą.Musiałem trochę nagiąć fakty, by uśpić czujność twego ojca.Podjechali pod ogromny blok.Imogena była rozczarowana, że Nicky jej nie pocałował.Miał na to mnóstwo czasu, zanim winda dojechała na dziesiąte piętro.Zamiast tego przygładzał włosy, przeglądając się w lustrze.Zadzwonił do drzwi i nie czekając na od -powiedź, nacisnął klamkę, wołając:- Hej, jest ktoś w domu?Rozległy się czyjeś lekkie kroki i do holu napłynęła smuga perfum.- Kochani! Przyjechaliście! - powiedziała dziewczyna, śpiewnie przeciągając głoski.- Jak się macie?Rozcięcie w jej czerwonej sukni sięgało do uda.Wargi były równie szkarłatne jak paznokcie u nóg, które wyglądały z czarnych sandałków na wysokich obcasach.Miała delikatne kocie rysy, szelmowskie skośne oczy koloru rzeżuchy i atramentowo czarne włosy, opadające w artystycznym nieładzie na plecy.Gdyby nie opalenizna, mogłoby się wydawać, że zstąpiła z jednego ze szkiców Beardsleya.Owinęła się wokół Nicky’ego wężowym ruchem, całując go i szepcząc: - Kochanie, jak cudownie cię znowu widzieć.- Imogeno, to jest Cable - przedstawił ją Nicky, uwalniając się zjej objęć zbyt wolno w odczuciu Imogeny.Dziewczyna przez chwilę przyglądała się Imogenie z niedowierzaniem, po czym z wolna na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.- Witaj w Londynie - powiedziała.- Jaką miałaś podróż? Ja się pakowałam od świtu i jestem kompletnie wypompowana.Gdzie twój bagaż?Nicky podniósł zniszczoną walizkę Imogeny.- Jezu! To wszystko?! Zaskarbisz sobie uwielbienie Matta.Ja już wypchałam trzy walizki i on wścieka się, że chcę zabrać jeszcze czwartą.Chodźcie, napijemy się czegoś.- Chciałabym pójść do klo - powiedziała Imogena.Była to tylko wymówka, dziewczyna po prostu rozpaczliwie pragnęła poprawić makijaż, zanim Nicky zdąży porównać ją z tym zachwycającym stworzeniem.- W korytarzu po lewej stronie - machnęła ręką Cable [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl