[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poul Mer Lo krzyknął i zemdlał.Kiedy odzyskał przytomność, Indrui Sa wciąż mówił, chyba już od dłuższego czasu.– I dlatego – ciągnął Indrui Sa – to jasne, prawda, że byłeś nieświadomym narzędziem chaosu.Dwóch ludzi zostało zniszczonych, wóezek został zniszczony, a stopa kapłana wymaga poważnego odpoczynku.Żałuj, Poulu Mer Lo, swej ignorancji.Żałuj także swej arogancji.Podziękuj Oruri za błogosławieństwo rychłej śmierci, która – biorąc pod uwagę, ile chaosu spowodowałeś, jest więcej niż.Nagle rozległ się dziki, żałosny ptasi krzyk.W tej sekundzie Indrui Sa przestał mówić i upadł na twarz.Poul Mer Lo usłyszał szelest piór i zobaczył jaskrawą kiwającą się głowę ptaka i błyszczące upierzenie, świecące nawet w świetle lamp.– Kto mówi o śmierci? – spytał wysoki, piskliwy głos.Cisza.Bóg-król jeszcze raz wydał swój przenikliwy krzyk.– Kto mówi o śmierci?Indrui Sa podniósł się.– Panie, obcy przynosi chaos.– Ale kto mówi o śmierci?– Panie, chaos jest wytworem niebytu, dlatego niebyt jest nagrodą chaosu.– Oruri cię słyszy, Indrui Sa, najbardziej cnotliwy mężu i podporo prawa.Oruri cię słyszy i pragnie twego towarzystwa.Indrui Sa zesztywniał i znieruchomiał.Poul Mer Lo jak przez mgłę widział innych wkraczających do sali.Enka Ne jeszcze raz wydał swój ptasi okrzyk.– Uderz! – rozkazał.Wystąpił naprzód wojownik, który zatopił krótki trójząb w gardle Indrui Sa.Rozległ się przelotny świszczący dźwięk i kapłan upadł.– Uwolnić narzędzie chaosu – nakazał Enka Ne.Potem, nie czekając, aż jego rozkaz zostanie wykonany, odwrócił się i wyszedł z sali.Wkrótce Poul Mer Lo, potykając się, wchodził po wąskich kręconych schodach, wchodził w jaskrawe i bolesne światło słoneczne.Rozdział szesnasty– Bardzo dziwna – stwierdził Szah Szan, mówiąc doskonałym angielskim – jest ta przyjaźń, jaka istnieje między nami.Jesteśmy ludźmi z dwóch różnych światów, Paul.To dziwne, że Oruri skierował cię przez wielką ciemność przestrzeni, żebyś rzucił trochę światła na mój ciemny umysł.– Roześmiał się.– Aż kusi, żeby poszukać wzoru.– Szah Szanie, masz wielki talent do nauki – powiedział Paul Marlowe.– W ciągu dwustu dni, czterech miesięcy waszego czasu, nauczyłeś się mówić moim językiem lepiej niż wielu ludzi z mojego świata, którzy studiują go latami.– To dlatego, że chciałbym wejrzeć w twoje myśli.– Na Ziemi na pewno nazwalibyśmy cię geniuszem.Szah Szan roześmiał się.– Nie sądzę.Z tego co mi powiedziałeś, widzę, że twoja planeta zamieszkana jest przez wielu bardziej utalentowanych ode mnie.– Według naszego sposobu liczenia masz dziewiętnaście lat – powiedział Paul.– Jesteś jeszcze chłopcem.A jednak mądrze rządzisz królestwem i w ciągu kilku miesięcy przyswoiłeś sobie więcej informacji niż nasi najbardziej uzdolnieni młodzieńcy zdobywają w ciągu wielu lat.Szah Szan wzruszył ramionami.– Proszę, Paul, bądź dla mnie wyrozumiały.Trudno mi się pozbyć starego sposobu myślenia.Enka Ne rządzi w Baya Nor.Szah Szan jest tylko jego cieniem, zwykłym przewoźnikiem.Paul roześmiał się:– Rytualna schizofrenia.– Słucham?– Przepraszam.Mam na myśli to, że w pewnym sensie masz dwa doskonałe umysły, oba zdolne do absolutnej kontroli nad tym samym ciałem.– Oruri mówi przez Enkę Ne – odrzekł Szah Szan.Potem się uśmiechnął.– Ale Szah Szan jest na tyle nieistotny, że może mówić sam za siebie.– Paul – odezwała się Mylai Tui po angielsku, z okropnym akcentem – czy napujesz sia trocha bardziej kappalkohol?– Kochanie, spytaj najpierw naszego gościa.– Przepraszam.Szah Szanie, proszą napujesz sia?Szah Szan wyciągnął swoją bańkę:– Proszą napujem sia – powiedział poważnie.Wszyscy troje zażywali odpoczynku na werandzie małego domku Paula.Minął gorący dzień, lecz choć wieczór nadal był ciepły, zachmurzone niebo rozpogodziło się i widać było jasny, odległy pył gwiezdny.Nad głowami dziewięć małych księżyców Altair Pięć leciało nierównym kursem na zachód, jak jaskrawe przelotne ptaki.Paul Marlowe wpatrywał się w księżyc i w gwiazdy, nie widząc ani jednych, ani drugich.Myślał o ostatnich kilku miesiącach, od kiedy Szah Szan zaczął go regularnie odwiedzać, żeby nauczyć się angielskiego.Zdawał sobie sprawę, że Enka Ne nie ma za wiele czasu na Szah Szana i nie potrafił zrozumieć, dlaczego chłopiec poświęca tyle cennej energii i koncentracji na naukę języka, którym będzie mógł rozmawiać najwyżej z jedną osobą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl