[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przybyła do kolonii, by zamieszkać razem z bratem, a teraz, po jego śmierci, kobietę utrzymywał rząd.Nikt nie pamiętał powodu, dla którego została wygnana; niektórzy twierdzili, że naraziła się na niezadowolenie królowej, inni, że po prostu mąż chciał się jej pozbyć.Niezależnie od faktycznej przyczyny, kobieta stanowiła źródło zakłopotania, tak że gubernator musiał pytać listownie królewskiego ministra, co ma z nią zrobić.Rene nie przejawiał zainteresowania podobnymi historiami, kiedy Cyrene mu je relacjonowała.Możliwe, że przypadek kobiety za bardzo przypominał mu jego własną sytuację albo też miał mało czasu, a jeszcze mniej ochoty, by rozwodzić się nad grzeszkami bliźnich.Coraz więcej czasu spędzał na pisaniu przy stole w salonie.Ponieważ korespondencja, którą wtedy otrzymał, została dostarczona przez „Le Parham”, należało sądzić, że listy, które pisał tak pracowicie, miały popłynąć na tym statku w drogę powrotną do Francji.Cyrene doszła do wniosku, że wysiłki Rene mogły mieć na celu tylko umożliwienie sobie powrotu do ojczyzny.Nic innego nie tłumaczyło takiego skupienia i pilności.Za to Armand po prostu lubił ludzi; ciekawiły go ich dziwactwa, szaleństwa, a także potajemne sprawki.Gromadził je, by zabawiać Cyrene podczas wizyt.Nawet gubernator wraz z żoną nie ustrzegli się przed jego łobuzerskim humorem.Armand opowiedział historię również o nich.Madame la marquise przyprowadziła przed oblicze męża biesiadującego przy stole jednego ze służących.Nieszczęsnego człowieka przyłapano na kradzieży wina.Pani domu oskarżała go w słowach nie budzących wątpliwości, a służący stał z pochyloną głową i drżącymi rękami, jęcząc ze strachu przed chłostą lub inną potworną karą.Podczas tyrady pani Vaudreuil markiz przyglądał się służącemu badawczo.Kiedy skończyła, machnął niedbale ręką.- Zrugałaś go tak strasznie, że zasłużył na butelkę wina, która ukoi jego strach.Daj mu ją.- A co na to pani Vaudreuil? - spytała Cyrene.- Nikt nie wie.Nie pisnęła ani słowem, a nikt nie śmie pytać, czy ta historia jest prawdziwa.Według mnie brzmi prawdziwie.Zbeształ w ten sposób markizę za podnoszenie takiego rwetesu z powodu jednej butelki wina, zupełnie jakby była żoną jakiegoś kupca.Gubernator słynie zresztą z poczucia humoru, i mógł po prostu zażartować sobie w ten sposób z markizy.- Naprawdę tak sądzisz?- Nigdy nie wiadomo, on świetnie skrywa prawdziwe uczucia.Popatrz, jak przyjął Rouvilliere’a na wieczorku muzycznym.- Komisarza intendentury?- Właśnie tego.Nie wiem, dlaczego Rouvilliere zawsze nabzdycza się w domu gubernatora, może po to, by go prowokować, i dlatego, że uważa podobne spotkania za wydarzenia publiczne.Nie wiem też, dlaczego madame Vaudreuil go zaprasza, może chce w ten sposób udawać, że nie wie nic o jego utyskiwaniach.- To chyba mało prawdopodobne, co? Wszyscy wiedzą, że gubernator i komisarz intendentury żyją zawsze jak pies z kotem, niezależnie od tego, kto piastuje te stanowiska.Słabością systemu administracyjnego kolonii było zazębianie się obszarów wpływów gubernatora oraz komisarza intendentury, odpowiedzialnego za dostawy dla kolonii i żołnierzy.W przeszłości było to powodem tarć, a taka sytuacja musiała trwać dopóty, dopóki system nie zostanie usprawniony.- No, tak, ale tu mamy do czynienia z czym innym.Rouvilliere napada na Vaudreuila poprzez jego żonę, oskarżając ją w listach do królewskiego ministra o wszelkie możliwe przestępstwa, może z wyjątkiem prostytucji, chociaż i to nie na pewno.Vaudreuil, nie chcąc pozostać dłużny, oficjalnie oskarża Rouvilliere’a o sprzedawanie na boku towarów przeznaczonych dla Luizjany, zastępowanie ich wyrobami gorszej jakości, których ceny windował astronomicznie.- To prawdziwa wojna.- Można tak powiedzieć.Niemałym powodem jest tu fakt, że zarówno madame Vaudreuil, jak i Rouvilliere przyznają sobie prawo do sprzedawania koncesji na handel i licencji na alkohol.Wysokość łapówek oraz emocje związane z przemytem powodowały, że Bretonowie nie występowali o uzyskanie takiego pozwolenia na handel.- W ten sposób chyba robi się interesy.- Niestety.- A co myślisz o udziale damy w podobnych transakcjach w świetle twoich pochwał na temat wpływu kobiet na kształtowanie się społeczeństwa?Armand uśmiechnął się wesoło.- Myślisz, że mnie przyłapałaś, co? Mimo że nie nazwałbym prowadzonych przez tę damę machinacji delikatnymi, muszę przyznać, że podziwiam jej bystrość i odwagę.- Podziwiasz w kobiecie siłę?- Tylko do pewnego stopnia! - zastrzegł się pospiesznie.Cyrene wygięła usta w uśmiechu.Nie odezwała się jednak, przyglądając się Armandowi i zastanawiając się, czy zadać dręczące ją pytanie.- Co się stało, mademoiselle? Czyżbym się pobrudził na twarzy? Lub mam resztki śniadania na klapie? Proszę mi szybko powiedzieć!- Nie, nie.Zastanawiałam się tylko, czy słyszałeś coś o innej działalności madame Vaudreuil w dziedzinie.handlu.- Jakże jesteś dyskretna, chere.Jeśli masz na myśli przemyt, była to dawniej tajemnica poliszynela, choć od wojny z Anglikami markiza nie jest już chyba tak aktywna.Jeżeli mówisz o haszyszu rozprowadzanym przez nią wśród żołnierzy, nie jest to powszechnie znany fakt, choć również o tym niemało się mówi.Cyrene nie była wcale taka pewna, że przemyt prowadzony przez markizę zmalał, ale nic nie powiedziała.- Myślisz, że gubernator wie o tych sprawach?- Przypuszczam, że tak.Jakże mogłoby być inaczej? Pełnienie funkcji królewskiego gubernatora wiąże się z niemałymi kosztami.Vaudreuil może się popisywać wspaniałą gościnnością, od czasu do czasu pozwoli sobie na wielkopański gest, jak w przypadku tej butelki wina, ale musi się przecież troszczyć o zasoby własnego skarbca.- Nadal zwraca wielką uwagę na nielegalny handel z Anglikami.- Istotnie.Mówi się, że „Le Parham” przywiózł zdecydowane żądanie od króla, by Vaudreuil położył kres temu procederowi.Nie będzie się akceptować żadnych wymówek w razie niepowodzenia.Mówi się też, że kilka miesięcy temu Lemonnier przekazał gubernatorowi ostrzeżenie o wprowadzeniu nowego, surowego edyktu.- Rene? Jakie to dziwne.Czy to może tłumaczy jego udział w próbie schwytania Bretonów?- Dokładnie tak, przyjacielska informacja od królewskiego ministra, Maurepasa, przekazana przez jednego polityka drugiemu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]