[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdybyœ-my siê ugodzili, oszczêdzi³bym panu wielu nieprzyjemnoœci.Nie bardzo rozumiem, o co panu chodzi.Czy¿bymmia³ pana zatrudniæ jako robotnika?Demostenes zmarszczy³ brwi.Nie wymiga siê pan w ten sposób, Carter.Musi mipan sprzedaæ jakieœ przedmioty.Potem uciszê konkurencjê.Tego zabrania mi etyka naukowca.W archeologii nigdy nie by³o etyki.Wszystko siêkupuje i wszystko sprzedaje.Nie u mnie, drogi panie.Niech pan ³askawie jaknajszybciej ruszy w dó³ t¹ œcie¿k¹.Choæ nie walczymy w tejsamej wadze, stawiam na moj¹ szybkoœæ i precyzjê ciosów.Demostenes cofn¹³ siê.Mylisz siê, Carter.Na tym œwiecie prawoœæ nie trium-fuje nigdy.Nie trzeba nadziei, by jej przestrzegaæ, ani sukcesu,aby w niej trwaæ.Z³ami¹ ciê.Zwróceni w stronê Mekki robotnicy dotknêli twarzamiziemi, wypowiadaj¹c rytualne s³owa: „Bóg jest najwiêkszy,192s³awiê jego doskona³oœæ", a potem spojrzeli przez ramiê, byoddaæ czeœæ upad³ym anio³om.Postawny, przystojny i wytworny mê¿czyzna o regularnychklasycznych rysach twarzy otoczonej bujn¹ czupryn¹ i ozdo-bionej siwymi w¹sami i brod¹ czeka³ na zakoñczenie mod³Ã³w,aby przejœæ przez teren wykopaliska i pozdrowiæ Cartera.Moje gratulacje, pan jest bardzo tolerancyjny.Chyba nie zostaliœmy sobie przedstawieni.Ja pana dobrze znam, panie Carter.Mój s³awny po-przednik, Gaston Maspero, czêsto mi o panu opowiada³.Carter zesztywnia³.A wiêc ten cz³owiek o g³êboko osadzo-nych oczach to nowy dyrektor Urzêdu do spraw Zabytków,Pierre Lacau, o którego nominacji dowiedzia³ siê niedawno.Na jego temat kr¹¿y³y liczne plotki: potêpiony przez jezui-tów, uwielbiaj¹cy urzêdowanie i regulaminy, uczony o nie-zwyk³ej pamiêci czytaj¹cy najtrudniejsze teksty z ³atwoœci¹,która zbija³a z tropu.Miêkki, skrupulatny, zawsze zachowu-j¹cy spokój nie przypomina³ Maspero, który jednak wskaza³go na swego nastêpcê z uwagi na kompetencje.Carter od razu odgad³, ¿e Lacau bêdzie niebezpiecznymwrogiem.Odstrêcza³ go jego ch³Ã³d.Mówiono mi, ¿e pan podj¹³ szeroko zakrojon¹ kam-paniê.Sam mo¿e pan to stwierdziæ, panie dyrektorze.Jakie s¹ pañskie cele?Zmusiæ Dolinê Królów do wyznañ.Wierzy pan w istnienie jakiegoœ nietkniêtego grobowca?Istnieje takie przypuszczenie.W przypadku jakiegoœ odkrycia nale¿y mnie natych-miast zawiadomiæ.To elementarna uprzejmoœæ.Nie, drogi kolego.To wymóg zawodu.Moja sytuacjajest.bardzo delikatna.Dlaczego?Maspero by³ cz³owiekiem hojnym, zbyt hojnym.Niepodwa¿am pañskich uprawnieñ, ale czasy siê zmieniaj¹, a jamuszê czuwaæ nad bogactwami wydobywanymi z egipskiejziemi.Proszê wyraziæ to jaœniej.193No wiêc.rozdzia³ historycznych eksponatów wydajemi siê herezj¹.Czy¿ zawartoœæ królewskiego grobowca,zarówno nienaruszonego, jak i zrabowanego, nie powinnaprzypaœæ Urzêdowi do spraw Zabytków?Lord Carnarvon inwestuje du¿e pieni¹dze w wykopa-liska, które prowadzê.Obiecano mu rekompensatê w postacidzie³ sztuki.Zapewne, zapewne.ale trzeba ju¿ skoñczyæ z tymi¿a³osnymi zwyczajami.Nawet podwójne egzemplarze pozo-stan¹ w Egipcie.A co zamierza pan przyznaæ lordowi?Presti¿, mój panie, presti¿! To ju¿ sporo.Bojê siê, ¿e niezbyt go zadowol¹ pañskie przysz³eregulaminy.Przysz³e.ale wkrótce obowi¹zuj¹ce.Liczê, ¿e panbêdzie ich skrupulatnie przestrzega³.A jeœli nie?Pierre Lacau przeszy³ go wzrokiem.Nie ma pan dobrej opinii wœród egiptologów, panieCarter.Uchodzi pan za zbyt niezale¿nego, wrêcz za rewolu-cjonistê.a pañski dorobek wydaje siê raczej chaotyczny.Nikt nie podwa¿a pañskich kompetencji, choæ pañskie pro-jekty wydaj¹ siê nieco.dziwaczne.Czy¿by zaintrygowa³a pana moja kariera?Prowadzê spisy i redagujê fiszki, wiele spisów i wielefiszek.To jedyna naukowa metoda zapewniaj¹ca dobr¹informacjê.Nigdy nie by³by mi pan przyzna³ koncesji?Gaston Maspero by³ zbyt liberalny wobec archeo-logów z obcych krajów, ale sta³o siê.Teraz najwa¿niejszebêdzie respektowanie nowych regulaminów.Jestem przeko-nany, ¿e nasza wspó³praca bêdzie owocna.Do zobaczenia,panie Carter.ROZDZIA£ 48Carnarvon, bardzo uwa¿nie czytaj¹cy raporty Cartera,zareagowa³ niemal natychmiast.Skoro Urz¹d do spraw194Zabytków, którym obowi¹zkowo kierowa³ Francuz, zamie-rza zmieniæ dotychczasowe zasady, nale¿y znaleŸæ jakiœ innykana³.Spotka³ siê wiêc w Londynie z dyrektorem Met-ropolitan Museum, by porozmawiaæ o przysz³oœci swojejegipskiej kolekcji.Ze wzglêdu na maj¹tek, znajomoœæ Egiptui w³asne wielkie projekty, lord jawi³ siê jako jeden z najwiêk-szych kolekcjonerów wieku.Wyzna³ Amerykaninowi, ¿ezaczêli z Carterem zbieraæ prawdziwe skarby pochodz¹cez zakoñczonych ju¿ wykopalisk, a tak¿e od marszandówz regionu Teb
[ Pobierz całość w formacie PDF ]