[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego³añcuchy zazgrzyta³y, gdy oskar¿ycielskim gestem wskaza³ Jasona.- Pewnego dnia, pogr¹¿ony w opilstwie, wyzna³eœ mi sw¹ zbrodniê i powiedzia³eœo swych planach rozpêtania œmiercionoœnej wojny miêdzy tymi niewinnymi ludŸmi,pogr¹¿enia ich w rzezi i oddania w jarzmo okrutnego despotyzmu.Wtedy poj¹³em,co muszê uczyniæ.Trzeba ciê by³o powstrzymaæ.Nakaza³em sobie milczenie, nieoœmielaj¹c siê wypowiedzieæ choæ jednego s³owa, by nie zdradziæ swych myœli,albowiem zna³em sposób.Skontaktowa³ siê kiedyœ ze mn¹ cz³owiek wynajêty przez Trozelligoj, klanuczciwych pracowników i mechaników, który, jak mnie zapewni³, pragnie odkupiæciê od Perssonoj daj¹c ci dobre uposa¿enie.Wtedy mu nie odpowiedzia³em, ka¿dybowiem plan zmierzaj¹cy do uwolnienia nas, by³by po³¹czony z przemoc¹ iofiarami ludzkimi.Nie mog³em siê na to zdecydowaæ, choæ odmowa wi¹za³a siê zmym dalszym przebywaniem w ³añcuchach.Kiedy jednak pozna³em twoje krwio¿erczeintencje, rozwa¿y³em wszystko w mym sumieniu i zobaczy³em, co mam uczyniæ.Zabior¹ nas wszystkich st¹d do Trozelligoj, którzy obiecali, ¿e nie stanie cisiê ¿adna krzywda, choæ bêdziesz musia³ byæ traktowany jako wiêzieñ.GroŸbawojny zostanie odwrócona.- Ty naiwny durniu - oznajmi³ Jason tonem pozbawionym jakichkolwiek emocji.Mikah zaczerwieni³ siê.- Nie dbam o to, co o mnie myœlisz.Gdyby by³a sposobnoœæ, post¹pi³bym takponownie.- Nawet wiedz¹c, ¿e banda, której nas sprzeda³eœwcale nie jest lepsza od tej tutaj? Czy w czasie walki nie musia³eœ powstrzymaæjednego z nich przed zabiciem Ijale? S¹dzê, ¿e powinienem ci za to podziêkowaæ- choæ to ty wpakowa³eœ j¹ w tê kaba³ê.- Nie chcê twoich podziêkowañ.To pod wp³ywem chwilowych namiêtnoœci wisia³anad ni¹ groŸba.Nie mogê mieæ im tego za z³e.- To nie ma ju¿ ¿adnego znaczenia.Wojna siê skoñczy³a - przegrali i moje planyodnoœnie rewolucji przemys³owej zostan¹ bez trudu zrealizowane nawet bez mojegoosobistego udzia³u.Jedyn¹ rzecz¹, której zdo³a³eœ dokonaæ jest to, ¿e mniezabi³eœ - a ten drobiazg jest mi niezmiernie trudno ci wybaczyæ.- Có¿ za szaleñstwo.?- Szaleñstwo, ty ograniczony durniu! - Jason uniós³ siê na ³okciu, alenatychmiast opad³ na poduszki, czuj¹c, jak strza³a bólu przebi³a siê przezznieczulaj¹ce dzia³anie lekarstwa.- Czy s¹dzisz, ¿e le¿ê sobie, bo jestemzmêczony? Twoje porwanie i intrygi wci¹gnê³y mnie w tê walkê g³êbiej, ni¿zamierza³em i zaprowadzi³y prosto na d³ugi, ostry i bardzo septyczny miecz.Przebito mnie nim jak œwiniê.- Nie rozumiem, o czym mówisz.- No to jesteœ cholernie g³upi.Zosta³em przebity na wylot.Moja wiedzaanatomiczna nie jest tak g³êboka, jak mog³aby byæ, ale jak s¹dzê, ¿adenniezbêdny do egzystencji organ nie zosta³ naruszony.Gdyby zosta³a uszkodzonaw¹troba albo jakieœ wiêksze naczynie krwionoœne, nie mówi³bym do ciebie w tejchwili.Ale nie widzê mo¿liwoœci zrobienia dziury w brzuchu i nieprzeciêciaprzy okazji jednej czy dwu pêtli jelit, przebicia otrzewnej i wpuszczenia doœrodkakupy sympatycznych, g³odnych bakterii.Gdybyœ przypadkiem nie czyta³ ostatnioksi¹¿ki na temat pierwszej pomocy, to mogê ci powiedzieæ, ¿e nastêpnym etapemjest infekcja zwana zapaleniem otrzewnej, która bior¹c pod uwagê poziom naukmedycznych na tej planecie, w stu procentach koñczy siê tu zgonem pacjenta.Informacja ta sprawi³a, ¿e Mikah zamilk³ wreszcie, niezbyt jednak podtrzyma³aJasona na duchu, zamkn¹³ wiêc oczy, by nieco odpocz¹æ.Gdy je otworzy³ponownie, by³o ju¿ ciemno, drzema³ wiêc, budz¹c siê i znów zasypiaj¹c a¿ oœwitu, kiedy to musia³ obudziæ Ijale i poleciæ jej, by przynios³a mu misê zkorzeniami bêdê.Otar³a mu czo³o i zauwa¿y³ wyraz jej twarzy.- A wiêc to nie w pokoju jest tak gor¹co - rzek³.- To ja.- To z mojego powodu zosta³eœ ranny - jêknê³a Ijale i zaczê³a p³akaæ.- Bzdura! - odpar³ Jason.- Obojêtne, w jaki sposób umrê, to na pewno bêdziesamobójstwo.Ustali³em to ju¿ dawno temu.Na planecie, na której siêurodzi³em, by³y wy³¹cznie s³oneczne dni, pokój bez koñca i d³ugie, d³ugie¿ycie.Postanowi³em wyjechaæ stamt¹d, wybieraj¹c ¿ycie krótkie i pe³ne wra¿eñ,nie d³ugie i nudne.A teraz pozujê sobie trochê ten korzeñ, bo chcia³bymzapomnieæ o moich k³opotach.Narkotyk by³ silny, a infekcja rozleg³a.Jason trwa³, to zanurzaj¹c siê wczerwonawej mgle bêdê, to wyp³ywaj¹c na powierzchniê i widz¹c, ¿e nic siê niezmieni³o.Wci¹¿ by³a przy nim dogl¹daj¹ca go Ijale, a w k¹cie siedzia³zamyœlony Mikah zakuty w ³añcuchy.Zastanawia³ siê, co te¿ stanie siê z nimipo jegoœmierci i myœl ta nie dawa³a mu spokoju.W³aœnie podczas jednego z takich czarnych, ponurych okresów œwiadomoœcius³ysza³ dŸwiêk - narastaj¹cy ³oskot, który rozdar³ powietrze na zewn¹trz, zaœcianami budynku i powoli ucich³ w oddali.Uniós³ siê na ³okciach i niezwracaj¹c uwagi na ból, zawo³a³.- Ijale, gdzie jesteœ? ChodŸ tu zaraz!Przybieg³a z s¹siedniego pokoju.Do jego œwiadomoœci dociera³y okrzykirozlegaj¹ce siê na zewn¹trz, g³osy dobiegaj¹ce z kana³u, podwórca.Czyrzeczywiœcie to s³ysza³? A mo¿e by³a to halucynacja pod wp³ywem gor¹czki?Ijale próbowa³a po³o¿yæ go z powrotem, ale odtr¹ci³ j¹ i zawo³a³ do Mikaha.- Czy s³ysza³eœ coœ przed chwil¹? Czy s³ysza³eœ?- Spa³em.Zdawa³o mi siê, ¿e s³yszê.- Co?- Ryk.Obudzi³ mnie.To brzmia³o jak., ale to niemo¿liwe.- Niemo¿liwe? Dlaczego niemo¿liwe? To by³ silnik rakietowy, prawda? Tu, na tejprymitywnej planecie.- Ale tu nie ma ¿adnych rakiet.- Teraz s¹, idioto.Jak myœlisz, po co wybudowa³em mój modlitewny m³ynekradiowy? - Zmarszczy³ brwi, tkniêty nag³¹ myœl¹.Próbowa³ pobudziæ swójzamroczony, ogarniêty gor¹czk¹ mózg do dzia³ania.- Ijale - zawo³a³, wyci¹gaj¹c spod poduszki ukryt¹ tam sakiewkê.- WeŸ tepieni¹dze, wszystkie, zanieœ je do œwi¹tyni i daj kap³anom
[ Pobierz całość w formacie PDF ]