[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kochanie to cudownie, ¿e ciê znowu widzê.Na kolacjê przygotowa³am dla ciebiecoœ specjalnego, zobaczysz.ThurgoodSmythe w naturalny sposób wrêczy³ mu drinka i uzupe³ni³ swój.Czy¿bynie wiedzieli? Co to w³aœciwie by³o - farsa czy pu³apka? W koñcu pozwoli³ sobiena szybkie spojrzenie w stronê Sary, która w naturalnej pozie siedzia³a nasofie, popijaj¹c drobnymi ³yczkami sherry.Ubrana by³a w d³ug¹, zielon¹ sukniê,ozdobion¹ jedynie z³ot¹ brosz¹,- Janie, chcia³abym, byœ pozna³ Orlê Mountcharles, z Dublina.Chodzi³yœmy dotej samej szko³y.Nie równoczeœnie, oczywiœcie.Teraz nale¿ymy do tego samegoklubu bryd¿owego i nie mog³am siê oprzeæ, by nie zaprosiæ jej na ma³¹pogawêdkê.Wiedzia³am, ¿e z pewnoœci¹ nie bêdziesz mia³ nic przeciwko, prawda?- Ale¿ sk¹d¿e.Je¿eli nie jad³a pani jeszcze przyrz¹dzanych przez Liz potraw,panno Mountcharles, to dziœ czeka pani¹ prawdziwa uczta.- Proszê mi mówiæ Orla.Nie musimy byæ przecie¿ tacy formalni - powiedzia³adziewczyna z wyraŸnym, irlandzkim akcentem.Uœmiechnê³a siê do niego ipoci¹gnê³a delikatnie z kieliszka.Jan jednym desperackim ruchem wla³ w siebiepo³owê zawartoœci trzymanej w d³oni szklanki, zakrztusi³ siê i zacz¹³ kaszleæ.- Nie za ma³o wody? zapyta³ z trosk¹ ThurgoodSmythe, œpiesz¹c z kryszta³owymdzbankiem.- Nie - zdo³a³ wykrztusiæ Jan.- Przepraszam.Tak mi przykro.- Wyszed³eœ po prostu z wprawy.WeŸ jeszcze jednego a ja poka¿ê ci nowe sukno,którym kaza³em wy³o¿yæ stó³ bilardowy.- A wiêc w koñcu kaza³eœ je jednak zmieniæ.Za parê lat nabra³oby wartoœcimuzealnej jako antyk.- Rzeczywiœcie.Lecz teraz mo¿esz toczyæ bilê swobodnie po ca³ym stole, a niesiliæ siê na akrobacje z kijem.Pogawêdka tego typu by³a ³atwa, przejœcie do pokoju bilardowego tak¿e niesprawia³o wiêkszych trudnoœci.Tylko co ona tutaj robi³a? Co to by³o zaszaleñstwo?Kolacja nie okaza³a siê byæ procesem, jak tego w skrytoœci ducha oczekiwa³.Danie g³Ã³wne - jak zwykle zreszt¹ - by³o wspania³e.Wo³owina a la Wellington zczterema rodzajami jarzyn.Sara by³a powa¿na i spokojna, a rozmowa z ni¹przypomina³a odgrywanie roli na deskach sceny teatru.A¿ do tej pory nie zdawa³sobie sprawy, jak bardzo za ni¹ têskni³, jak bardzo przyt³acza³a go myœl, ¿enigdy ju¿ jej nie zobaczy.A jednak by³a tutaj - w samym sercuniebezpieczeñstwa.Na pewno by³o jakieœ wyt³umaczenie, nie odwa¿y³ siê jednak onie zapytaæ.Wieczór up³ywa³ niezwykle przyjemnie - rozmowa toczy³a siê bezprzeszkód, kolacja by³a wyœmienita a podane potem brandy znakomite.Jan zmusi³siê nawet do rozegrania kilku partyjek bilarda.- Jesteœ zbyt dobry dla mnie - oœwiadczy³ ThurgoodSmythe, przegrywaj¹c w³aœniepo raz trzeci z rzêdu.- Nie próbuj siê usprawiedliwiaæ.Lepiej zap³aæ te piêtnaœcie funtów, któreprzegra³eœ.- Rzeczywiœcie umawialiœmy siê na pi¹tkê za ka¿d¹ partiê? Niech ci bêdzie.Alemusisz przyznaæ, ¿e ta ma³a Irlandka jest doœæ niezwyk³a.- Cz³owieku, ona jest wystrza³owa! Sk¹d u licha Liz wytrzasnê³a takie cudo?- Powiedzia³a, ¿e z klubu bryd¿owego.Je¿eli jest tam wiêcej takich dziewczyn,to sam bym siê chêtnie zapisa³.- Nie wspominaj tylko Liz, ¿e ta dziewczyna rzeczywiœcie mi siê podoba, boinaczej nie da mi spokoju.- Za³atwione.Ale mo¿esz trafiæ o wiele gorzej.- I tak nieomal siê sta³o.W g³osie ThurgoodSmythe'a nie by³o ¿adnej podejrzliwoœci, ¿adnej fa³szywejnuty.Oficer policji, tkwi¹cy w jego szwagrze wydawa³ siê byæ tego wieczorunieobecny.Czy¿by to wszystko by³o prawd¹? - bez przerwy zapytywa³ siebie wduchu Jan.Czy rzeczywiœcie zosta³a zaakceptowana jako irlandzka dziewczyna? Amo¿e ni¹ by³a? Bêdzie musia³ siê tego dowiedzieæ.- Znowu zaczyna sypaæ œnieg - poskar¿y³a siê Sara, gdynak³adali palta i szykowali siê do wyjœcia.Nienawidzê prowadziæ w czasieœnie¿ycy.Liz obdarzy³a Jana jednym ze swych znacz¹cych spojrzeñ, a stoj¹cy za ni¹ jejm¹¿ ponownie przewróci³ oczami i uœmiechn¹³ siê szeroko.- Drogi s¹ przecie¿ przejezdne - zaprotestowa³ s³abo Jan.- Lecz wkrótce nie bêd¹ - nalega³a Liz i gdy tylko Sara odwróci³a siê, wsadzi³amu ³okieæ pod ¿ebro.- Nie ma ¿adnego powodu, dla którego dziewczyna mia³abyjechaæ w tak¹ noc sama - jej spojrzenie, którym ponownie obrzuci³a Jana, tymrazem z ³atwoœci¹ zamieni³oby mleko w kefir.- Tak, oczywiœcie, masz racjê - rzuci³ szybko.- Orla, a mo¿e ja móg³bymodwieŸæ ciê do domu?- Nie chcia³abym, abyœ z mojego powodu nadk³ada³ drogi.- Nie ma problemu - wtr¹ci³ ThurgoodSmythe.- Mieszka nie dalej, ni¿ piêæ minutdrogi od West Endu.A twój samochód polecê przyprowadziæ mojemu kierowcy ranodo klubu.- A wiêc wszystko za³atwione - powiedzia³a Liz, obdarzaj¹c wszystkich swymnajcieplejszym z uœmiechów.- Nie musisz siê ju¿ martwiæ t¹ œnie¿yc¹.Jan po¿egna³ siê z siostr¹.Poca³owa³ j¹ w policzek i poszed³ do samochodu.Podczas gdy w³¹czone ogrzewanie pompowa³o do wnêtrza samochodu ciep³epowietrze, Jan nabazgra³ coœ szybko na wyrwanej z notesu kartce i u³o¿y³ j¹ wd³oni.Otworzy³ dziewczynie drzwi od strony pasa¿era i wrêczy³ jej kartkê, gdywsiada³a.SAMOCHÓD NA PODS£UCHU przeczyta³a, nim wraz z zamkniêciem drzwizgas³o œwiat³o.Ruszyli i gdy tylko zniknêli za zakrêtem, Sara skinê³a leciutkog³ow¹.- A wiêc gdzie mam ciê zawieŸæ, Orla? - zapyta³.- Naprawdê bardzo mi przykro, ¿e sprawiam ci taki k³opot.W Belgravii jest KlubIrlandzki.Zawsze siê tam zatrzymujê, gdy jestem w Londynie.Mo¿e nie jest zbytwytworny, za to bardzo swojski.Z uroczym, ma³ym barem.Podaj¹ tam wspania³¹gor¹c¹ whisky, irlandzk¹ whisky, oczywiœcie.- Oczywiœcie.Lecz muszê ze wstydem przyznaæ, ¿e nigdy o takim trunku nies³ysza³em.- Musisz wiêc koniecznie spróbowaæ.A mo¿e poszed³byœ tam teraz ze mn¹?Dos³ownie na kilka minut.Nie jest jeszcze bardzo póŸno.To niewinne zaproszenie poparte zosta³o stanowczym skinieniem g³owy i widocznymmrugniêciem.- No có¿, mo¿e rzeczywiœcie na kilka minut.I dziêkujê za zaproszenie.Dalsza konwersacja przebiega³a w podobnie lekkim tonie, a¿ dojechali wreszciedo prawie pustej o tej porze Finchlex Road i skrêcili w Marble Arch.Tutajdziewczyna poda³a mu parê wskazówek, jak dojechaæ do klubu.Zaparkowa³ tu¿przed frontowym wejœciem i weszli do œrodka, otrzepuj¹c po drodze osiadaj¹cy naich okryciach œnieg.Z wyj¹tkiem m³odej pary, która rozmawia³a ze sob¹przyciszonymi g³osami, ca³y bar mieli praktycznie dla siebie.Po przyjêciuprzez kelnerkê zamówienia, Sara napisa³a coœ na odwrocie kartki, któr¹ wrêczy³jej przedtem Jan.Rozejrza³a siê dooko³a i pchnê³a kartkê w jego stronê.Janszybko przeczyta³: W DALSZYM CI¥GU MO¯LIWOŒÆ PODS£UCHU.PRZYJMIJ ZAPROSZENIE DOMOJEGO POKOJU.W £AZIENCE ZRZUÆ CA£E UBRANIE.Czytaj¹c to ostatnie zdanie Jan uniós³ w górê brwi w wyrazie udawanegozdziwienia, a Sara uœmiechnê³a siê i pokaza³a mu jêzyk.Podczas rozmowy schowa³notatkê do kieszeni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]