[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ona też prosi o jabłkowy - powiedziałam.- Dziękuję.Patrick zaprosił mnie gestem na sofę i usiadłam.Paula urno-ściła się obok mnie, a Patrick i Eamon wrócili na fotele, w których siedzieli, gdy weszliśmy.- Pokazać ci mój pokój? - zapytał Adriana Michael.Adrian skinął głową.- Ty też chciałabyś pójść? - Michael zapytał Paulę, ale onapokręciła głową.- Idźcie we dwóch - powiedziałam.- Paula zostanie zemną, dopóki się trochę nie rozluźni.Adrian wyszedł za Michaelem z salonu i gdy już nie moglinas usłyszeć, Patrick zapytał mnie:- Jak on się miewał, tak naprawdę?- Dobrze - potwierdziłam.- Pierwszego wieczora trochępopłakał, ale gdy porozmawiał z tobą przez telefon i usłyszał, żeczujesz się lepiej, trochę się rozchmurzył.Patrick pokiwał głową zamyślony.- Szczerze mówiąc, zastanawiałem się później, czy podjąłem właściwą decyzję, nie pozwalając mu na odwiedzenie mniew szpitalu.W łóżku obok mnie leżał starszy mężczyzna, którymiał Alzheimera i ciągle coś wykrzykiwał.Pomyślałem, że tomogłoby zdenerwować Michaela.Z drugiej strony miałby jużjakieś doświadczenie w odwiedzaniu mnie w szpitalu, bo kiedyśi tak będzie to musiał zrobić.Nie odpowiedziałam mu od razu.Teraz, gdy Patrick dopieroco wyszedł ze szpitala i wyglądał tak dobrze, myśl o jego powrocie na oddział nawet nie przeszła mi przez głowę.Eamon najwyraźniej był tego samego zdania, bo powiedział:- Pat, teraz dobrze się czujesz i to najważniejsze.Michael masię dobrze i najwyraźniej miło spędził czas u Cathy.Poza tymchyba o czymś zapomniałeś?Patrick spojrzał na Eamona pytająco, a ten skinął głowąw moim kierunku.- Ach tak - wykrzyknął Patrick, wstając z fotela.- Dzięki,zapomniałem.Patrick wyszedł z salonu i wrócił po chwili niosąc bukietczerwonych róż, który położył mi na kolanach.- Dziękuję za wszystko - powiedział, całując mnie w policzek.- Przepraszam, że nie mogłem przyjść w sobotę na kolację.Uśmiechnęłam się.- Dziękuję - powiedziałam.- Są piękne - byłam naprawdęwzruszona.- Czy moglibyśmy wstawić je do wody do czasunaszego wyjścia? Mogą zwiędnąć w tym ciepłym pomieszczeniu.- Oczywiście - powiedziała Colleen, która właśnie wróciłaz taca pełną napojów i talerzem herbatników.- Wstawię je dowody w kuchni.Podziękowałam Patrickowi ponownie, a Colleen postawiłatacę na stoliku i zabrała kwiaty do kuchni.Patrick podszedł dostolika, pochylił się, podniósł przykrywkę od imbryka i zamieszał herbatę.- Z mlekiem i cukrem? - zapytał.- Tylko z mlekiem, dziękuję.Ponownie zamieszał herbatę, a następnie zaczął ostrożnie rozlewać ją do filiżanek i dodawać mleka.Obserwowanie Patricka pochylonego nad stolikiem i zajętego tą domową czynnością napełniło mnie wzruszeniem: kryło się w tym poczucie komfortu, ciepła i bezpieczeństwa.Może chodziło po prostu o to, że mężczyzna przygotowywał mi filiżankę herbaty, co nie zdarzyło się już od dawna, lub wzruszyła mnie troska i delikatność, z jaką Patrick wykonywał tę czynność.Nie wiem, co to było, ale poczułam się otoczona opieką, a nawet rozpieszczona,gdy podał mi filiżankę wraz ze spodkiem, a następnie zacząłnalewać Pauli soku do szklanki.- Pomogę ci - powiedziała do Patricka Colleen, wracającz kuchni.- Nie - powiedział Patrick.- Nie jestem bezradny.Możeszpowiedzieć chłopcom, że ich napoje są gotowe, i usadowić się nasofie.- Wystarczająco już dziś dla mnie zrobiłaś.Colleen spełniła życzenie Patricka i wyszła do przedpokoju,aby zawołać chłopców.- Dzięki.Zaraz zejdziemy - odkrzyknęli.Colleen wróciła do salonu i Patrick podał jej filiżankę herbaty, a następnie poczęstował nas herbatnikami.Pijąc herbatę, rozglądałam się po eleganckim salonie Patricka- był bardzo wygodny i niemal wyczuwało się w nim dotykkobiecej ręki.Na gzymsie ponad zdobionym kominkiem gazowym ustawiono porcelanowe ozdoby, na ścianach wisiały oprawione w ramki zdjęcia, między innymi przedstawiające Michaela i Patricka.W jednym rogu pokoju stała duża roślina doniczkowa,a na środku stolika pyszniła się misa ze świeżymi owocami.- Nieźle dba o ten dom, co? - zapytała Colleen, niemal czytając mi w myślach.- Tak, wygląda świetnie - odpowiedziałam.- Dziękuję za pochwałę - powiedział Patrick, śmiejąc się,- Staram się, jak mogę.- Od jak dawna zajmujesz się opieką zastępczą? - zapytałmnie Eamon.- Moja siostra w Irlandii też to robi.- Naprawdę? - zapytałam z zainteresowaniem.Zawsze jestmiło spotykać lub dowiadywać się o osobach, które zajmują sięopieką zastępczą.- Robi to już od niemal dziesięciu lat.Miała kilka bardzo smutnych przypadków i trochę niezwykle trudnych dzieci.Jeden chłopiec mieszka z nią od pięciu lat i nazywa ją mamą.Jego odejście będzie okropne.Również byłam zdania, że pożegnanie z dzieckiem bywazawsze bardzo trudne i powiedziałam, że chciałabym, aby bardziej starano się o utrzymywanie kontaktów pomiędzy dziećmi a opiekunami zastępczymi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]