[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może pojechał do Yorkshire z przekonaniem, że on jej wcale nie obchodzi.Przecież była zaręczona z innym mężczyzną.A jednocześnie oddała się jemu.Och, Boże, Maggie wstrząsnął dreszcz.Jaki mężczyzna chciałby ożenić się z kobietą, która robi takie rzeczy? Niewątpliwie był szczęśliwy, kiedy się kochali.Tego Maggie była absolutnie pewna.Ale wyjechał.A ona pragnęła go.Wreszcie mogła to przyznać.Gdyby musiała przestać malować, kiedy zostanie księżną, zrobiłaby to.Zrobiłaby to, aby mieć jego.Co się z nią działo? Malowanie było zawsze najważniejsze w jej życiu, a teraz.Teraz pragnęła Jeremy’ego.Właśnie teraz, kiedy on przestał się nią interesować.Maggie spojrzała na łóżko, na którym doznała tyle rozkoszy, i zaczęła cicho płakać.Usłyszała to Hill, która w garderobie przygotowywała Maggie gorącą kąpiel.- Co to znowu?! - zawołała.- To mnie głowa pęka z bólu.A panienka dlaczego płacze?- To nic - mruknęła Maggie, zakrywając twarz rękami.- Jednak coś jest.Pewnie nie dostała pani wiadomości od tego swojego Francuza.Już mówiłam panience, że jeśli mężczyzna nie daje znaku życia przez jeden dzień, to nie oznacza, że zerwał zaręczyny.Nawet po dwóch dniach nic ma się czym martwić.Trzy dni, jeśli nie wyjechał, to już coś znaczy.Ale jeden dzień.- To nie o to chodzi, Hill - powiedziała Maggie, pociągając nosem.Co ona wyprawia? Maggie uniosła głowę.Płacze, ponieważ mężczyzna, z którym kochała się w nocy, uciekł do Yorkshire.Czy oszalała? Nie była przecież uwiedzioną guwernantką.Była artystką.Jeszcze z wieloma mężczyznami będzie się kochać w życiu! Nie będzie chyba płakać za każdym razem, jeśli któryś z nich wsiądzie następnego dnia do pociągu i pojedzie odwiedzie swoją rodzinę.Na przykład Berangere.Maggie nigdy nie widziała jej płaczącej, a Berangere miała mnóstwo kochanków.O niektórych zapominała już po tygodniu.Wiedziała, że musi się wziąć w karby i starać się naśladować Berangere, to wszystko.Czuła jednak, że mimo usilnych starań, nie upodobni się do przyjaciółki.Nie umiała sobie nawet wyobrazić, że mogłaby kochać się z innym mężczyzną, nie z Jeremym.Nawet sama myśl była odpychająca.Pragnęła wyłącznie tego mężczyzny, który siedział w pociągu zmierzającym do Yorkshire.Równie dobrze mógłby wrócić do Indii.Ktoś zastukał do drzwi i Hill poszła otworzyć.Maggie usłyszała jakąś rozmowę, a po chwili Hill wróciła do pokoju.- Ma pani dzisiaj powodzenie - powiedziała zadowolona Hill.- Evers właśnie mi doniósł, że pan de Veygoux czeka na panią na dole!- Och, Hill.- Maggie zrobiło się nagle niedobrze.Czy nie mogłabyś mu wytłumaczyć, że nie jestem w stanie się dzisiaj z nim spotkać?- Nie zrobię tego.- Hill prychnęła.- On jest pani narzeczonym.Nie można go zbywać jak niemile widzianego konkurenta.- Och, Hill - powtórzyła Maggie, wybuchając płaczem.Hill spojrzała tylko na nią i szybko wyszła z sypialni.Gdy po chwili wróciła, Maggie siedziała i wycierała łzy rękami.Hill podała jej chusteczkę.- Niech się pani już nie martwi, panienko Maggie - uspokajała ją.- On już sobie poszedł.Bardzo się zmartwił, kiedy mu powiedziałam, że panienka jest chora.To cud, że jeszcze coś przed sobą widzi, mając tak spuchnięty nos i podbite oczy.Biedny człowiek.Znowu przyniósł panience róże.Czy mam je dołożyć do wazonu?Maggie spojrzała na przepełniony różami wazon na stoliku.- Chyba tak - powiedziała.Powinien już przestać przynosić mi kwiaty.Wydaje na nie majątek.- Powiedział, że chce przeprosić, że nie zauważył, jak panienka wychodziła dziś z galerii.Nie wie, jak to się mogło stać, i bardzo mu jest przykro z tego powodu.Ma nadzieję, że mu pani wybaczy, jeśli czymś panią zdenerwował.Hill zaczęła układać róże w wazonie.- Mówił też, że doskonale pani dała sobie radę z poprawkami na.co to było?.aha, na pejzażach i że jutro punktualnie o dziesiątej będziecie je razem zawieszać.Chyba będzie pani chciała włożyć białą jedwabną suknię na otwarcie wystawy, jutro rano ją wyprasuję.Ale w jednej rękawiczce brakuje guzika nie wiem, dlaczego panienka jest taka niedbała muszę pojechać do Trumps i dobrać guzik.Ładnie wyglądają, prawda? Hill patrzyła z podziwem na bukiet.I tak pięknie pachną! I dają tyle przyjemności.- Tak Maggie rzuciła okiem na wpółrozwinięte pączki.Nie myślała jednak o różach, tylko o Jeremym.- To prawda.33Jeremy klął pod nosem, pchając ciężkie drzwi wejściowe do Rawlings Manor.Droga przez wrzosowiska była ciężka.Wiał bardzo silny, przenikliwy wiatr i dopiero po dwóch godzinach Jeremy dotarł do frontowych drzwi domu.Podróż ze stacji trwała dwie pełne godziny! Zapomniał już, jak może wyglądać Yorkshire w środku zimy, szczególnie wrzosowiska.Musiał zapłacić trzykrotną cenę za wynajęcie powozu, który i tak co chwila groził wywróceniem.Oślepiony zadymką śnieżną stangret odmówił w pewnej chwili dalszej jazdy.Jeremy musiał mu dać dodatkowe pięć funtów i pół butelki whisky, aby go udobruchać.Kiedy stanął w wielkiej sieni, a z jego ubrania spływał roztopiony śnieg.Jeremy klął z wściekłości, że przyjechał za późno, by ktoś się nim zajął.Było już po dziesiątej, a na wsi o tej porze wszyscy spali, z braku innych rozrywek.Nie było nawet lokaja, któryby pomógłby mu się rozebrać!Niezadowolony, że prawie wszystkie świece były już wygaszone.Jeremy znalazł wreszcie krzesło, na które mógł zrzucić swoje przemoczone ubranie.Trząsł się z zimna, a nie przypuszczał, żeby na parterze można było znaleźć jakiś rozpalony kominek.Będzie musiał znaleźć Eversa Johna Eversa i kazać mu wysłać lokaja, aby rozpalił ogień w kominku w jego pokoju.Co za koszmarny powrót do domu.Szkoda, że nie zabrał ze sobą Petersa.A może powinien pojechać prosto do Herbert Park i załatwić sprawę z sir Arthurem? Był akurat w odpowiednim nastroju na to spotkanie.Jednak nie.Był tak wściekły, że jeszcze by go zastrzelił.A to nie byłoby dobrze.Nie mógłby wtedy przekonać Maggie, żeby wyszła za niego za mąż.Nagle zauważył, że w mroku wielkiej sieni porusza się płomyk świecy.Jeremy zawołał osobę, która ją niosła.Kiedy zbliżyła się do niego, Jeremy stwierdził, że jej nie zna.Była to czternasto lub piętnastoletnia dziewczynka o twarzy okolonej jasnymi lokami.Miała na sobie niebieski jedwabny szlafrok, zbyt elegancki dla służącej, a jej ranne pantofle ozdobione były futerkiem.Jeremy postanowił porozmawiać ze stryjem na temat pensji pokojówek.Na pewno nie zarabiały aż tyle, aby kupować sobie jedwabne szlafroki.Kiedy dziewczynka odezwała się, Jeremy stwierdził, że nie może być pokojówką.Jego ciotka nie zatrudniłaby tak aroganckiej służącej.- Kto ty jesteś? - spytała poderzliwie.- Chciałem ci zadać to samo pytanie - powiedział Jeremy.- Jestem Elizabeth Rawlings - odpowiedziała sucho.Mieszkam tutaj.- A ja jestem twoim kuzynem Jerrym powiedział zdumiony Jeremy.Kiedy ostatni raz widział Elizabeth Rawlings, była małą dziewczynką.Teraz jej złota główka sięgała mu prawie do ramienia.- Ja też tu mieszkam.Nawet jestem właścicielem tego domu.- Kłamiesz - powiedziała szorstko, mrugając.- Mój kuzyn Jerry jest w Indiach.- Nie, nie ma go w Indiach.Stoi tu, przed tobą.Dlaczego nie śpisz? Czy nadal masz zwyczaj chodzenia po domu w nocy? Myślałem, że matka odzwyczaiła cię już od tego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]