[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Boże, ale był napalony.Jeśli nie zwolni, skończy, zanim.Z jego gardła wydobył się jęk spełnienia.Opadł ciężko na bok, nie chcąc jej przygnieść.- Przepraszam, pospieszyłem się.- W porządku - powiedziała.I naprawdę tak myślała.Nigdy nie widziała faceta w większej potrzebie.- Daj mi jeszcze jedną szansę.Obiecuję, że następnym razem zrobię to, jak należy.- Pieścił ją, żeby ją udobruchać i zachęcić.- Co ty na to?- Może zostaniesz do rana?- Miałem nadzieję, że to zaproponujesz.Ella zjawiła się w biurze punkt ósma.Lubiła przychodzić do pracy wcześniej, ale kiedy w mieście był jej ojciec, zostawała dłużej w domu, żeby zjeść z nim śniadanie.Zwykle wypijała kubek kawy i brała biszkopt, który jadła podczas drogi do sądu.Matka rzadko budziła się przed dziesiątą, a wtedy Viola podawała jej śniadanie do łóżka.Tak więc, dziś rano, Ella miała ojca tylko dla siebie.Nikogo nie kochała ani nie podziwiała bardziej niż Webba Pottera, a to, że była jego córką, uważała za prawdziwe szczęście.Chociaż nie mieli tych samych genów, byli do siebie niezwykle podobni.W jej przypadku wychowanie znakomicie wyręczyło naturę.Była Porterówną w każdym calu.Ojciec powtarzał jej to wiele razy.Mieli podobne zdanie o wielu sprawach, niemal identyczne cechy oraz nawyki, co zdawało się cieszyć go tak samo jak ją.Byli ze sobą tak blisko, jak to tylko możliwe w przypadku ojca i córki.Nie miała cienia wątpliwości, że była największą radością życia Webba Portera.Nie było rzeczy, której by dla niej nie zrobił.Ella położyła aktówkę na blacie wielkiego zabytkowego, dębowego biurka.Za tym samym biurkiem siedział jej ojciec, kiedy pełnił funkcję sędziego okręgowego, zanim wygrał wybory do Senatu przed dziesięciu laty.Kiedy w zeszłym roku ona została sędzią, ojciec powiedział jej, że kontynuuje rodzinną tradycję.Webb był najpierw prokuratorem okręgowym, a potem sędzią.Jego ojciec był kongresmanem, a dziadek gubernatorem porucznikiem.Zdjęła żakiet i powiesiła go na oparciu skórzanego obrotowego krzesła.Usiadła na nim.Jej myśli od razu powróciły do czegoś, co przy śniadaniu powiedział jej ojciec.- Jeśli ten człowiek skontaktuje się z tobą, natychmiast chcę o tym wiedzieć - powiedział.- Przysiągł mi zemstę i, być może, nie zawaha się zaatakować ciebie, byle tylko zaleźć mi za skórę.- Tato, czy naprawdę uważasz, że Reed Conway stanowi zagrożenie dla naszej rodziny?- Myślę, że to możliwe.Jeśli nadal chce się na mnie odegrać, to zapewne zaatakuje ludzi, których kocham.Obiecaj mi, że będziesz ostrożna i poinformujesz mnie, jeśli zacznie cię niepokoić, czy to osobiście, czy telefonicznie.Ella wzdrygnęła się.Ogarnęły ją złe przeczucia.Czy naprawdę musiała się przejmować Reedem Conwayem? Może ojciec był po prostu nadmiernie ostrożny? Czy Reed zaryzykowałby wolność, żeby się zemścić? Gdyby cokolwiek stało się komuś z jej rodziny, byłby pierwszym podejrzanym.Tak naprawdę wcale go nie znała.Wiedziała o nim tyle, że był synem Judy Blalock.Judy Conway.Po tym, jak jej drugi mąż został zamordowany, wróciła do swojego poprzedniego nazwiska, Conway.Reed był gwiazdą szkolnej drużyny futbolowej.Uganiały się za nim wszystkie dziewczyny, a wszyscy rodzice się go bali.Miał reputację ogiera i, choć liczyła sobie wtedy zaledwie piętnaście lat, wiedziała, dlaczego dziewczyny leciały do niego jak ćmy do ognia.Był wysoki, na swój szorstki sposób bardzo przystojny i miał pewny siebie uśmiech.Dziewczynie wystarczyło na niego spojrzeć i wiedziała, że jego zamiary nie są bynajmniej grzeczne.I z tego, co słyszała, właśnie tak było.Pukanie do drzwi wyrwało ją ze wspomnień.- Tak?- To ja, proszę pani - powiedział łagodny męski głos.- Przyszedłem naprawić światło.- Wejdź, Roy.Wczoraj przepaliła się jedna z jarzeniówek i poleciła swojej sekretarce, Kelly, żeby poprosiła kogoś z obsługi technicznej o jej wymianę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]