[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie masz żadnych konkretnych planów? - Czy nie chciał ich zdradzić, czy ich rzeczywiście nie miał, tego Annis nie potrafiła powiedzieć, nie zdziwiła się jednak, gdy zamiast odpowiedzi wzruszył tylko ramionami.- Fletcher, miałbyś coś przeciwko temu, żeby pracować dla kobiety? Mówię poważnie - dodała, napotkawszy jego na poły zdumione, na poły rozbawione spojrzenie.- Uprzedzam cię jednak, że może przyjdzie ci jechać aż do Bath, a twoje obowiązki będą bardzo liczne, więc jeżeli nie dojrzałeś do radykalnych zmian w swoim życiu, mów od razu.Po chwili milczenia zasypał ją gradem słów.Z bezładnej wypowiedzi Annis zdołała wyłowić wyrazy wdzięczności oraz zapewnienia, że przyjmuje tę propozycję i gotów jest podjąć się wszelkich obowiązków.- Skoro tak, Fletcher, trzeba ci znaleźć jakiś dach nad głową.Nie mogę wyjechać z Manor do powrotu lorda, a chociaż wiem, że w normalnych warunkach chętnie udzieliłby schronienia każdemu spośród mojej służby, nie chciałabym nadużywać jego filantropijnych skłonności.Choć z cudzego rozkazu, jednak go postrzeliłeś.Aha, jeszcze coś.Otóż starsza dama, u której mam zamiar cię umieścić, jest bezgranicznie oddana jego lordowskiej mości, więc radziłabym ci nie zwierzać jej się ze wszystkiego.- Ale lordowi powie panienka, że to ja go wtedy postrzeliłem?- Nie jestem taka pewna.Nie, raczej nie - odrzekła po namyśle.W końcu, pomyślała, idąc za swoim nowym służącym do lasu po jego rzeczy, które ukrył pod splątanymi korzeniami starego drzewa, czemu Caroline wraz z resztą rodziny miałaby znosić dodatkowe upokorzenia z powodu śmiesznych i zupełnie zbytecznych knowań Charlesa? W obecnej sytuacji może lepiej pozostawić lorda Greythorpe’a w stanie błogiej nieświadomości, pomyślała ponuro, tym bardziej że teraz nic już mu nie zagraża, skoro nadzieje młodego Fanhopea na korzystny mariaż siostry miały się niebawem ziścić.Zanim dotarli do chatki niani Berry, Annis zdążyła dowiedzieć się czegoś więcej o swoim nowym służącym.Najbardziej zdumiała ją informacja, że umie czytać i pisać, a to dzięki staraniom pewnego młodego kapitana, z którym przebywał w więzieniu, gdy wpadli w ręce Francuzów.Niania Berry także odebrała pewną edukację w młodości, kiedy była pokojówką u pewnej miłej damy, więc z radością zgodziła się dopilnować dalszej nauki Jacka w zamian za pomoc w cięższych pracach domowych.- Nie, nie mam nic przeciwko temu, panienko - powiedziała, gdy Jack zniknął w ogrodzie, by zacząć od przygotowania solidnego zapasu drewna na podpałkę.- Doskonale pamiętam jego ojca.To był taki przystojny, pracowity chłopak.A Jack, jak już nie będzie miał nic do roboty, to przynajmniej dotrzyma mi towarzystwa.Rozłożę mu posłanie przy kuchennym piecu, na pewno będzie mu wygodnie.Myślę jednak, że lord nie miałby nic przeciwko temu, gdyby panienka wzięła go do dworu.- Też tak myślę, nianiu, nie chciałabym jednak lorda wykorzystywać.Z drugiej strony czuję się w pewnym sensie odpowiedzialna za Jacka, bo to przeze mnie stracił posadę w Hall.Staruszka przyglądała jej się przez chwilę w milczeniu, a potem stwierdziła:- Tego bym nie powiedziała.Oczywiście dotarły do mnie różne wieści i wiem, że nie ty zawiniłaś, panienko, tylko panicz Charles, i przez jego uczynki służba poszła na bruk.Przyznam, że to okropne zdarzenie nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem, jak i dla kogokolwiek z tych stron, bo panicz Charles niejednemu dał się we znaki.Już jako dziecko był wredny i fałszywy, a z doświadczenia wiem, że złe dzieci aż tak bardzo się z wiekiem nie zmieniają.- Wniosek z tego, że Charles nie może liczyć na zbyt wiele współczucia - stwierdziła Annis po namyśle.- Na pewno nie u tych, którzy pracują w Hall.Wystarczy z nimi porozmawiać, a wszyscy powiedzą, że panicz Giles jest sto razy więcej wart od starszego brata.O paniczu Charlesie nikt, oprócz lady Fanhope, nie powie dobrego słowa.- A Caroline? Odniosłam wrażenie, że kocha brata.- Och, mój Boże, można się tego spodziewać, nieprawdaż, panienko? W końcu to bliźnięta.Myślę jednak, że nawet panienka Caroline nie jest ślepa na jego wady.Urodziła się pierwsza i jest od niego o wiele bystrzejsza.Paniczowi Charlesowi zawsze gorzej szła nauka.No cóż.- niania Berry wzruszyła ramionami - rodził się ciężko.Pamiętam, jak położna mówiła, że ma za dużą głowę.Widząc, że nianię znów naszła ochota na wspominki, Annis postanowiła niezwłocznie się pożegnać.Jack, który wrócił właśnie z ogrodu z naręczem polan, zaproponował, że ją odprowadzi na skraj lasu, do miejsca, w którym zetknął ich los.Również ona w najmniejszym stopniu nie żałowała tego niespodziewanego spotkania, a jednak z chwilą, gdy się rozstali, jej nowo pozyskany służący tak szybko wyleciał jej z pamięci, że po powrocie do Manor nawet o nim nie wspomniała ani Sarah, ani Louise.W następnych dniach czas coraz bardziej dłużył się Annis.Bez względu na to, ile rozmaitych zajęć sobie wynajdywała, nie była w stanie przemóc ataków apatii, które dopadały ją coraz częściej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]