[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wobec tego pójdę i sama zagonię te łobuzy do domu - rzekła cicho Arabella, po czym zwróciła się do gości: - Miłych snów.Do zobaczenia przy śniadaniu.Nakamura ukłonił się w stronę gospodyni, po czym ruszył z Anną na górę, od czasu do czasu zatrzymując się na schodach, by popatrzeć na przodków Arabelli, którzy odwzajemniali mu się uprzejmym spojrzeniem.- Proszę mi wybaczyć, Anno, że tyle czasu mi to zajmuje, ale mogę już nie mieć okazji zobaczyć tych dżentelmenów.Anna uśmiechnęła się i odeszła, podczas gdy Japończyk stał i podziwiał portret pani Siddons Romneya.Przeszła korytarzem do sypialni van Gogha, otworzyła drzwi i zapaliła światło, po czym przez chwilę patrzyła na słynny autoportret.Potem zdjęła suknię, odwiesiła ją do szafy, a resztę garderoby ułożyła na kanapce w nogach łoża z baldachimem.Potem zapaliła lampkę nocną i spojrzała na zegarek.Parę minut po jedenastej.Pora iść się umyć.Gdy Krantz usłyszała szum prysznica, wysunęła się spod łóżka i uklękła obok niego.Niczym węszące trop czujne zwierzę nadstawiła ucha.Woda z prysznica nie przestawała płynąć.Krantz wstała, podeszła do drzwi i zgasiła górne światło, pozostawiając jedynie zapaloną lampkę nocną.Potem wśliznęła się pod kołdrę z drugiej strony łóżka.Po raz ostatni spojrzała na van Gogha, po czym naciągnęła na głowę narzutę razem z kołdrą.Leżała cicho jak myszka.Była tak drobna, że w przyćmionym świetle lampki delikatne wybrzuszenie na wielkim łożu stało się prawie niewidoczne.W końcu Krantz usłyszała, że Anna zakręciła kran.Potem nastąpiła chwila ciszy - Anna zapewne się wycierała.W końcu do uszu Krantz dobiegł odgłos gaszenia światła - pewnie w łazience - oraz drugi: zamykanych drzwi.Krantz wyjęła nóż z ukrytego pod legginsami futerału i mocno go ścisnęła.Anna weszła do pokoju, wsunęła się do łóżka od strony łazienki i natychmiast położyła się na boku, wyciągając rękę w stronę lampki nocnej.Gdy w pokoju zapadła ciemność, Anna opuściła głowę na poduszkę z miękkiego gęsiego pierza.Gdy powoli zapadała w sen, jej ostatnią myślą było, że wieczór nie mógł upłynąć w przyjemniejszej atmosferze.Takashi Nakamura nie tylko wywiązał się z umowy, lecz także zaproponował jej posadę.Czy można pragnąć więcej?Krantz odczekała chwilę, po czym przysunęła się do Anny i dotknęła jej pleców opuszkiem palca wskazującego.Najpierw przesunęła nim po kręgosłupie aż do kości ogonowej, a potem zatrzymała palec na udzie.Z ust Anny wyrwało się westchnienie.Krantz odczekała moment, po czym wsunęła rękę między nogi Anny.Zawieszona miedzy jawą a snem Anna zastanawiała się, czy coś jej się śni czy ktoś naprawdę jej dotyka.Nie poruszyła się.To niemożliwe że by ktoś był w łóżku oprócz niej.To na pewno sen.W tej właśnie chwili między udami poczuła chłodne ostrze.Rozbudziła się, czując w głowie galopadę myśli.Miała już odrzucić nakrycie i opaść na podłogę gdy usłyszała cichy, lecz stanowczy głos:- Niech ci nawet nie przyjdzie do głowy się poruszyć.Ten nóż ma piętnaście centymetrów długości, a jego ostrze jest skierowane w górę.Anna ani drgnęła.- Jeśli piśniesz choćby słowo, rozpruję cię od kroku do samego gardła.Będziesz żałowała, że od razu nie umarłaś.Anna poczuła, że ostrze między jej nogami się przesuwa.Starała się nie ruszać, chociaż nie była w stanie powstrzymać drżenia.- Jeśli wypełnisz moje polecenia - ciągnęła Krantz - może uda ci się przeżyć, choć na twoim miejscu zbytnio bym na to nie liczyła.Anna jej uwierzyła.Zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że jeśli ma jakąkolwiek szansę zachować życie, musi grać na zwłokę.- Czego chcesz? - zapytała.- Mówiłam ci, że masz być cicho - powtórzyła Krantz, przesuwając nóż jeszcze wyżej, aż ostrze zatrzymało się blisko spojenia łonowego.Tym razem Anna zachowała milczenie.- Po twojej stronie łóżka jest lampka - mówiła dalej Krantz.- Wyciągnij rękę, powolutku, i ją zapal.Gdy Anna posłusznie skierowała rękę w stronę lampki, poczuła, że ostrze przesuwa się wraz z nią.- Dobrze - pochwaliła Krantz.- Teraz zsunę z ciebie kołdrę, ale się nie ruszaj.Na razie nie zabiorę noża.Anna patrzyła przed siebie, czując, że Krantz zsuwa z niej nakrycie.- Podciągnij kolana pod brodę - poleciła Krantz.- Powoli.Anna spełniła rozkaz, czując, że nóż przesuwa się wraz z jej ciałem.- Teraz uklęknij i patrz na ścianę.Anna podparła się na lewym łokciu, powoli uklękła na obu kolanach i odwróciła się odrobinę, by spojrzeć wprost na ścianę.Zatrzymała wzrok na autoportrecie van Gogha.Gdy zobaczyła jego zabandażowane ucho, przypomniała sobie śmierć Victorii.Krantz klęczała teraz tuż za nią, mocno trzymając nóż.- Powoli pochyl się do przodu - rozkazała Krantz - i weź obraz w obie ręce.Anna ujęła ramę z obu stron, mimo że drżały jej wszystkie mięśnie.- Zdejmij obraz z haka i powoli połóż go na poduszce.Anna wykrzesała z siebie resztki sił, by wykonać rozkaz Krantz.Po chwili obraz znalazł się na wyznaczonym miejscu.- Teraz powoli przeniosę nóż spomiędzy nóg do twojego karku.Niech ci nie przyjdzie do głowy żaden ruch w momencie, kiedy będę to robiła, bo jeśli będziesz głupia i zaryzykujesz, to zabiję cię w trzy sekundy, a znajdę się na dworze za niecałe dziesięć sekund.Pomyśl o tym przez chwilę, zanim zabiorę nóż.Anna nie miała zamiaru kwestionować prawdziwości słów tej kobiety.Po kilku sekundach, zgodnie z obietnicą, Krantz wyjęła nóż spomiędzy nóg Anny i przyłożyła ostrze do nasady jej szyi.- Podnieś obraz - odezwała się Krantz - i powoli obróć się twarzą do mnie.Pamiętaj, że przez cały czas nóż będzie bardzo blisko twojego gardła.Każdy ruch, powtarzam, każdy ruch, który uznam za nieoczekiwany, będzie twoim ostatnim ruchem.Anna nie wątpiła, że Krantz mówi prawdę.Pochyliła się, podniosła obraz z poduszki i powoli obracała się na kolanach, aż wreszcie zobaczyła swą prześladowczynię.W pierwszej chwili ogromnie się zdziwiła: Krantz była bardzo drobna, a wyglądała wręcz na bezbronną - ten błąd w ocenie owej kobiety popełniło w przeszłości wielu doświadczonych mężczyzn.Jeśli Krantz zdołała pokonać Sergeia, to czy ona, Anna, ma w ogóle jakąś szansę? Gdy czekała na następny rozkaz, przez jej głowę przebiegały najdziwniejsze myśli.Dlaczego odrzuciła propozycję Andrewsa, gdy ten zaproponował, że przyniesie jej do sypialni filiżankę kakao?- A teraz odwróć obraz tak, żeby był przodem do mnie - rzekła Krantz - i nie zdejmuj oczu z tego - dodała, odsuwając nóż z szyi Anny i unosząc go nad jej głowę.Kiedy Anna odwracała autoportret, Krantz utrzymywała ostrze w pobliżu jej gardła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl