[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Sprawiedliwoœæ nie jest absolutna! To zale¿y od sytuacji.To, gdzie le¿yprawda, a gdzie fa³sz, na obydwu szalach wagi przewa¿a.— Nie wolno mierzyæ tego, co dobre, i tego co z³e na wadze.Bink — odpar³Humfrey, z zaanga¿owaniem odgrywaj¹c rolê adwokata Demona.Teraz Bink by³pewien, ¿e przemawia Dobry Mag, a nie mózgo-koral.Wróg musia³ uwolniæ Humfreyaprzynajmniej w tym zakresie, ¿eby pozwoliæ mu przez moment odgrywaæ tê rolê.Umys³ i uczucia Maga nie zosta³y zniszczone, a to w³aœnie Bink musia³ wiedzieæ.— Prawda i fa³sz to nie s¹ rzeczy, które mo¿na by odnaleŸæ w historii czyprzedmiotach, nie mo¿na ich w³aœciwie zdefiniowaæ ani w ludzkich definicjachani w kategoriach myœlenia demonów.Te prawdy stanowi¹ po prostu aspektœwiatopogl¹du.Pytanie: czy Demonowi powinno pozwoliæ siê na poszukiwania, najego w³asny sposób?— On prowadzi poszukiwania na w³asny sposób — powiedzia³ Bink.— Je¿eli gouwolniê, to te¿ bêdzie zgodne z regu³ami jego gry.Nie mam zobowi¹zañ wobecniego.— Honor Demona zmusza go do przestrzegania tak surowych regu³, jakich ¿adencz³owiek by nie zniós³.Nic dziwnego, ¿e twój w³asny honor ustêpuje wobec takdoskona³ych standardów.Bink czu³ siê tak, jakby rzucono nañ niszczycielskie zaklêcie.Mag by³ groŸnymprzeciwnikiem.Nawet w przypadku, kiedy przeciwstawia³ siê sam sobie! Wyj¹wszyto, ¿e mog³o to byæ prawdziwe stanowisko Maga.Poprzednio mózgo-koral móg³zmusiæ go do przedstawienia argumentacji.— Mój honor zmusza mnie do postêpowania wed³ug kodeksu, który ustali³em, i takprzecie¿ niedoskona³ego.Humfrey roz³o¿y³ rêce.— Z tym nie mogê polemizowaæ.Tak naprawdê to jest wojna pomiêdzy dobrem i z³emw twojej duszy — kimkolwiek jesteœ.— Tak — zgodzi³ siê Bink.— A mój kodeks mówi — przerwa³ zdumiony i zawstydzony— ¿e nie mogê pozwoliæ czuj¹cej istocie cierpieæ z powodu mojego niedzia³ania.Nie ma znaczenia, ¿e gdyby nasze role odwróci³y siê, to Demon nie uwolni³bymnie.Ja nie jestem Demonem i nie bêdê dzia³a³, jak on.Spraw¹ nadrzêdn¹ jestto, ¿e cz³owiek nie mo¿e staæ z boku i pozwoliæ, by z³o, które postrzega trwa³odalej.Nie wówczas, gdy z ³atwoœci¹ mo¿e to naprawiæ.— Och, Bink! — krzycza³a Jewel, pachn¹c mirr¹.— Nie rób tego!Spojrza³ na ni¹.By³a tak œliczna, nawet gdy okazywa³a lêk, nawet myl¹c siê.Cameleon zaaprobowa³aby jego decyzjê, nie dlatego, ¿eby mu sprawiæ przyjemnoœæ,ale dlatego, i¿ by³a istot¹ ludzk¹, która tak jak on wierzy³a w s³usznoœæpewnych spraw.A Jewel, jak wszystkie nimfy, choæ nie posiada³a zmys³uspo³ecznego, by³a na tyle dobra, na ile jej status pozwala³.— Kocham ciê, Jewel.Wiesz, ¿e to po prostu przeszkoda, której mózgo-koral niepowstrzyma.Ale gdybym nie by³ ¿onaty i nie napi³ siê tej wody, równie ³atwomóg³bym zakochaæ siê w tobie.Nie przypuszczam, ¿eby to wyznanie poprawi³otwoje samopoczucie, ale wiedz, ¿e ryzykujê tak¿e ¿ycie mojej ¿ony,nienarodzonego dziecka, rodziców, wszystkich, którzy s¹ mi drodzy.Lecz muszêto zrobiæ, tak powinienem.— Ty skoñczony g³upcze! — krzykn¹³ Grundy.— Gdybym by³ prawdziwy, wzi¹³bymnimfê i nie przejmowa³bym siê Demonem! Nie dostaniesz nagrody za X/A/N/th-a!— Wiem — odpar³ Bink.— Nikt mi nie podziêkuje.Potem zwróci³ siê ku olbrzymiejtwarzy Demona:— Uwalniam ciê Xanth!13.UTRATA MAGIIDemon zerwa³ siê natychmiast.Efekty wyciekania magii z Xanth-a dobezpoœredniego otoczenia by³y nieporównywalne z tym, co nast¹pi³o po jegowyzwoleniu.Og³uszaj¹ca i oœlepiaj¹ca eksplozja z impetem rzuci³a Binka oœcianê.Odzyska³ przytomnoœæ, dociera³y do niego w zwolnionym tempie obrazy idŸwiêki.Olbrzymie g³azy spada³y na dno i rozsypywa³y siê w piach.Wydawa³osiê, ¿e opuszczon¹ przez Demona szczelinê zajmowa³ ca³y œwiat.Bink nie przewidzia³ takiego obrotu sprawy.Nie by³o to dokonane celowozniszczenie, ani monotonia powsta³a skutkiem utraty magii, ale nierozwa¿nazag³ada spowodowana zbudzeniem Demona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]