[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Jacob i ja nigdy nie byliœmy kochankami, do koñca pozosta³ wierny pamiêciswojej ¿ony.Ty zdajesz sobie sprawê, ¿e w naszym œwiecie nikt nie umiera,tylko przechodzi w coœ bardziej trwa³ego.- Ale dlaczego Jacob nie powiedzia³ mi o tym?- Poniewa¿ go o to prosi³am.Chyba widzisz, ¿e to by³o niewa¿ne, nie mia³o nicwspólnego z tym, co siê dzia³o.Niemoralnoœæ Borisa Pryszlaka by³a jak chorobazakaŸna, naznacza³a ka¿dego, kto siê z nim wi¹za³.Przez jakiœ czas tarza³amsiê w wystêpku, w którym on z upodobaniem siê nurza³, i dopiero Jacob spróbowa³mi pomóc.Pewnie zobaczy³, ¿e by³am wykorzystywana, ¿e sta³am siê ofiar¹ z³a, anie jego sprawczyni¹.Jacob kiedyœ mi powiedzia³, ¿e próbowa³ odci¹gn¹æ tak¿einnych zwolenników Pryszlaka, ale byli tak samo chorzy i opêtani jak cz³owiek,którego idealizowali.Mówi³, ¿e ja by³am inna, sama chcia³am odejœæ - uratowaæsiê, to prawda.Mimo to, Pryszlak nienawidzi³ Jacoba za to, ¿e odebra³ mu nawetjednego ucznia.- Ale przecie¿ zwróci³ siê do Jacoba o pomoc.- Wtedy go potrzebowa³.Chcia³ po³¹czyæ swoj¹ wyj¹tkow¹ si³ê umys³u z si³¹Jacoba; takie po³¹czenie by³oby groŸne.Ale Jacob nie da³ siê wci¹gn¹æ wrealizacjê planów takiego cz³owieka.Poza tym wiedzia³, ¿e gdyby siê z nimzwi¹za³, to w koñcu musia³by siê mu podporz¹dkowaæ.Jacob gorzko ¿a³owa³, ¿eprzed laty nie próbowa³ zniweczyæ planów Pryszlaka, kiedy nie by³y jeszcze wpe³ni dojrza³e, ale by³ z gruntu uczciwym cz³owiekiem i nie zdawa³ sobie sprawyz ogromu z³a, jakie niós³ ze sob¹ Pryszlak.Nawet ja tego nie widzia³am, choædzieli³am z nim ³o¿e prawie przez rok.Bishop g³êboko wci¹gn¹³ powietrze.Zwierzenia Edith wprawi³y go w zak³opotanie,ale nie zaszokowa³y.Zbyt wiele prze¿y³ ostatnio, aby odkrycie tej tajemnicymog³o nim wstrz¹sn¹æ.- Czy dlatego Jacob wci¹gn¹³ ciê w to wszystko? Dlatego, ¿e mia³aœ jakieœzwi¹zki z Pryszlakiem?- Tak.S¹dzi³, ¿e bêdzie mi ³atwiej dotrzeæ do Pryszlaka.Zna³am trochê jegomentalnoœæ, jego zamiary.Nigdy przedtem nie by³am w Beechwood, ale gdy tylkotam wesz³am, poczu³am obecnoœæ Borisa.Tak jak bym zag³êbia³a siê w jego mózgu,ka¿dy pokój to inna ciemna komórka.Eksperymentowa³ z moimi zdolnoœciamitelepatycznymi, kiedy.byliœmy razem.u¿ywa³ mnie jako odbiorcê.Zawszeudawa³o mu siê przekazaæ mi swoje plugawe myœli.To by³ dla niego nowy rodzajerotyzmu, fantazja wyimaginowanych perwersyjnych aktów seksualnych; dziêki silejego oddzia³ywania mieliœmy wra¿enie, ¿e robimy to naprawdê.Bishop ujrza³, ¿e jej bia³o odzian¹ postaæ przebieg³ dreszcz.- Te myœli s¹ wci¹¿ we mnie, tkwi¹ gdzieœ g³êboko w moim mózgu.Tylko Jacobmóg³ pomóc mi je zwalczyæ, a teraz on odszed³.Dlatego siê bojê, Chris.- Nie rozumiem.- Jacob dawa³ mi si³ê.Kiedy po raz pierwszy zebraliœmy siê w Beechwood i tymia³eœ wizje, to Pryszlak kontaktowa³ siê przeze mnie, ale Jacob pomaga³ miprzeciwstawiæ siê mu.Nie dopuœci³, aby Boris zupe³nie zdominowa³ mój umys³.Nawet kiedy znaleŸliœcie mnie w transie w moim domu, Jacob, mimo ¿e le¿a³ rannyw szpitalu, si³¹ woli powstrzyma³ Pryszlaka przed zaw³adniêciem mn¹.Jacob by³moim opiekunem, barier¹ pomiêdzy mn¹ i potêg¹ paso¿ytniczej duszy Pryszlaka.- Ale Ciemnoœæ mo¿na powstrzymaæ, Edith.Reaguj¹ na ni¹ tylko ci, którzy maj¹niezrównowa¿one umys³y.- Wszyscy je mamy, Chris.Wszyscy odczuwamy nienawiœæ, agresjê, zazdroœæ.GdyCiemnoœæ stanie siê silniejsza, gdy Pryszlak zbierze sw¹ duchow¹ armiê, wtedyodkryje z³o w nas wszystkich i wykorzysta je, aby nas zniszczyæ! Ci, którychnie pokona - a bêdzie ich niewielu - zostan¹ zabici przez jeszcze ¿yj¹celegiony jej podleg³ych.Dla nikogo z nas nie bêdzie ucieczki!- Pod warunkiem ¿e Ciemnoœæ jest tym, o czym mówisz.Naukowcy s¹ innego zdania:uwa¿aj¹, ¿e przezwyci꿹 j¹ swoj¹ aparatur¹.- Po tym wszystkim, co widzia³eœ, po tym wszystkim, co przeszed³eœ, mo¿eszuwierzyæ, ¿e Ciemnoœæ jest tylko reakcj¹ chemiczn¹?Bishop odpowiedzia³ stanowczo:- Ja ju¿ nic nie wiem.Ju¿ prawie uwierzy³em w to, co ty i Jacob mówiliœcie,ale teraz.- popatrzy³ przed siebie na ogromne lampy.- Teraz mam nadziejê,¿e oboje siê myliliœcie.Edith skuli³a siê.- Mo¿e i tak, Chris - powiedzia³a wolno.- Mam nadziejê, ¿e tak.- Bishop?Okrzyk dobiega³ z maleñkiego odbiorniczka radiowego przymocowanego do uchaBishopa.G³os brzmia³ metalicznie, ale Bishop przypuszcza³, ¿e to mówi Marinkerz punktu kontrolnego w baraku.- Nasze helikoptery s¹ w powietrzu.Nic siê wam nie sta³o?Pytanie by³o cyniczne, ale Bishop wyczu³ ukryty w nim niepokój.- Do tej pory nic - rzuci³ do malutkiego mikrofonu, przypiêtego do kombinezonu.W odbiorniku wyst¹pi³y niewielkie zak³Ã³cenia i nastêpne s³owa naukowca by³yprawie niezrozumia³e.- Przepraszam, nie us³ysza³em? - powiedzia³ Bishop.- Mówi³em, ¿e w³aœnie dostaliœmy meldunek.- wiêksze zak³Ã³cenia -.k³opotyw pobli¿u.Nie ma siê czym martwiæ.- zak³Ã³cenia -.ju¿ siê tym zajê³a.Wiêcej ofiar siê w³Ã³czy, to wszystko.Odezwa³ siê inny g³os i Bishop pozna³, ¿e to Sicklemore.- Da pan nam znaæ, kiedy pan poczuje, ¿e coœ, hmm
[ Pobierz całość w formacie PDF ]