[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Amelia zaczęła się uśmiechać, ale natychmiast spoważniała.Nie miałam ochoty na dłuższą rozmowę.Byłam zmęczona i czułam ból głowy narastający gdzieś w tyle czaszki.Nienawidzę migren.- Ten korytarz nigdy się nie skończy.Całe szczęście, że wokół wisi tyle kinkietów.- Owszem - powiedziała Amelia, powracając do normalnego tonu.- Devbridge Manor to ogromny stary dwór, wielu mniejszych komnat w ogóle nie używamy.Z tego, co wiem, nawet niektóre schody prowadzą do ślepych ścian.Zapewne nie jesteś do tego przyzwyczajona?Znowu usiłowała mnie wybadać i to bez cienia finezji.- Przyznaję, że w moim domu w Londynie nie było żadnych fałszywych schodów - odparłam prowokująco.- Andy, jak poznałaś wuja Lawrence'a? Na jakimś balu? Przyjęciu? W operze? Na Drury Lane? Wciąż unikasz szczerych odpowiedzi, a bardzo mi na nich zależy.To zaczynało być interesujące, pomyślałam, obdarzając Amelię promiennym uśmiechem.W jej głosie brzmiały wątpliwości i podejrzenia co do mojej osoby.A zatem chciała szczerych odpowiedzi? Proszę bardzo.- Zapytaj wuja - odparłam.- Pytam ciebie.Złożyłam usta w ciup i przechyliłam głowę na bok, jakbym usiłowała coś sobie przypomnieć.- Może rzeczywiście poznaliśmy się na Drury Lane - powiedziałam w końcu.- Nie pamiętam, przez te wszystkie lata bywałam w tylu różnych miejscach.- Niech mnie, przecież nie masz jeszcze tak wielu lat.Amelia wyglądała tak, jakby za chwilę miała wybuchnąć, więc westchnęłam i zaczęłam ją uspokajać.- Prawdę mówiąc, Lawrence odwiedził mnie w domu, żeby złożyć kondolencje.I to wszystko, Amelio, co powiem ci dzisiejszego wieczoru.Uwierz mi, że nie jestem kokotą, która ukradnie ci całą biżuterię.- Przepraszam - powiedziała, ale bez specjalnej skruchy.Raczej z ulgą.- Thomas i ja po prostu nie wiedzieliśmy o tobie nic, a Lawrence niczego nam dziś wieczorem nie wyjaśnił.- Rzeczywiście, chociaż nie wyobrażam sobie, jak mógł stanąć przed waszą trójką i wyrecytować po kolei moich przodków wraz z rocznym dochodem i informacją na temat skłonności do hazardu.- Masz rację.Muszę przyznać, że od początku nie wyobrażałam sobie ciebie w roli kochanki, szczególnie odkąd George wparował do salonu.- Amelia westchnęła.- Ale wokół jest tyle zła.Dobrze, że ty nie wniesiesz go do naszej rodziny.- Jakiego zła?- Och, nie miałam na myśli niczego konkretnego.Ale takie są te nasze czasy.Nie obowiązują już żadne reguły.Czasem zastanawiam się, co będzie z tym światem, w którym dzieci nie uczy się już poszanowania dla zasad religijnych i moralnych.- Nie myślałam o tym w ten sposób - odparłam, kładąc jej dłoń na ramieniu.- Amelio, zamartwiasz się o wszystko naraz.Hmm, ten korytarz z pewnością należy już do innego wieku.Gdzie ta niesławna Błękitna Komnata?- Oto i ona.Panna Crislock mieszka tam dalej.Amelia otworzyła drzwi.W pokoju stało co najmniej sześć świeczników, które wypełniały każdy kąt ciepłem oraz blaskiem.Na kominku wesoło trzaskał ogień.To była najpiękniejsza sypialnia, jaką widziałam w życiu.Chyba wstrzymałam oddech z wrażenia, bo po pauzie usłyszałam głos Amelii, zaczepny i ostrożny.- Ta komnata z pewnością wywarłaby olbrzymie wrażenie na kimś nieprzyzwyczajonym do takich luksusów, nie uważasz?Amelia przekomarzała się ze mną, więc zachwycona skwapliwie potaknęłam.- Z pewnością masz rację.Jest piękna.A wieczorem, kiedy jej kontury nikną w półcieniu, wygląda bardzo romantycznie.- Owszem.Ponieważ nie przywiozłaś ze sobą pokojówki, dziś wieczorem obsłuży cię moja Stella.Kazałam jej rozpakować twoje rzeczy.O, popatrz, już nawet przygotowała dla ciebie koszulę nocną.Zdaje się, że jest zachwycona tym haftem.- To dzieło panny Crislock - odparłam.Wprawdzie nie potrzebowałam służącej, ale uznałam, że z przyjemnością poślę tę Stellę do kuchni po kropelkę brandy na ból głowy.- Dobranoc, Andy.Jutro pokażę ci Czarną Komnatę.Najciekawsza historia, jaką słyszałam na jej temat, to taka, że kiedyś pewna hrabina zabiła w niej lokaja.Podobno chciał się przyznać hrabiemu, że on i hrabina są kochankami.- Sama myśl przyprawia mnie o dreszcz.Naprawdę chcę zobaczyć tę komnatę.Cieszę się, że w końcu mówisz mi po imieniu.Dziękuję.Mam nadzieję, że niebawem wszyscy się do niego przyzwyczaicie, nawet twój wuj.- Do zobaczenia jutro.- Będę czekać z niecierpliwością.I nie martw się.Z mojej strony nic wam nie grozi.Jestem nieszkodliwym stworzeniem.- Postaram się.- Zrobiła krótką pauzę.- Dlaczego nie śpisz w sypialni wuja albo w sypialni hrabiny, która jest w sąsiedztwie?- Spokojnie, Amelio - powiedziałam, klepiąc ją po ramieniu.- To naprawdę nie twój problem.Wiem, że masz wiele pytań, ale zostawmy to wszystko do jutra.- Martwię się o wuja Lawrence'a.On nie jest już młodym człowiekiem.Przecież to możliwe, że zmusiłaś go do tego małżeństwa.- Uważasz hrabiego za zdziecinniałego staruszka?- Oczywiście, że nie, ale wuj od lat żył samotnie.Martwię się, że mogłabyś go skrzywdzić.No, wreszcie udało mi się to powiedzieć.- Ach, w takim razie wszystko w porządku.Zawsze bądź ze mną szczera.Dobranoc, Amelio.Uwierz mi, że nie przysporzę ci trosk.Niestety, kiedy Amelia już raz się odważyła mówić, nie mogła się zatrzymać.- Mam nadzieję.Ale zrozum, jesteś bardzo młoda i ładna.Skoro nie kierują tobą żadne złe intencje, dlaczego wyszłaś za mojego wuja?- Znalazłam w nim upodobanie.- A dlaczego on poślubił ciebie? Dziewczynę tak młodą i tak ekscentrycznie wychowaną, która gwiżdże, kiedy chce wstać od stołu?- Może Lawrence ma oryginalny gust? Dobranoc, Amelio.Dzisiaj naprawdę nie powiem już nic więcej.Obiecuję, że już nie będę więcej gwizdać przy stole.Przyznaję, że nie było to zbyt eleganckie.- Ale.Musiałam ją dosłownie wypchnąć przez drzwi.W każdej rodzinie jest ktoś, kto będzie się zamartwiał za wszystkich, pomyślałam, zamykając drzwi od sypialni.Właściwie to dobrze, że Amelia tak bardzo troszczy się o swojego szwagra.Nie uczyniłam nawet trzech kroków, kiedy zjawiła się Stella, pokojówka, której nie chciałabym spotkać w ciemnej ulicy.Powitała mnie z wymuszoną grzecznością i złośliwym uśmiechem.Była w średnim wieku, ciemne włosy ze śladami siwizny nosiła upięte w ciasny kok.Przewyższała mnie - i całą resztę ludzkości - o ładnych parę centymetrów, a w dodatku nawet w półmroku mogłam dostrzec zarysy kości prześwitujących przez jej wychudzone ciało.Górną wargę Stelli pokrywał czarny puszek.Najwyraźniej nie miała ochoty mi usługiwać.- Dziękuję za pomoc, Stello.Proszę, przynieś mi szklaneczkę brandy na ból głowy, a potem będziesz wolna.Czarne brwi Stelli natychmiast wystrzeliły do góry.Po chwili pokojówka opanowała zdziwienie, niechętnie skinęła głową i wyszła z pokoju.O nie, pomyślałam, odprowadzając ją wzrokiem.Stella na pewno natychmiast popędzi do kuchni i powie wszystkim, że nowa hrabina jest alkoholiczką.No cóż, przynajmniej służba będzie miała o czym plotkować, zanim mnie lepiej pozna.Podeszłam do okna i odsłoniłam ciężkie zasłony.Ciemną noc rozświetlał tylko srebrny blask księżyca.Gwiazdy co chwila niknęły za warstwą chmur.Przewiązałam kotary złotym sznurem.Widziałam tylko potężne, czarne cienie - zapewne lasy Devbridge.Wszędzie panował niezmącony spokój.Podeszłam do szafki z wiśniowego drewna, która musiała pochodzić z siedemnastego wieku, i wyciągnęłam z niej przepiękny aksamitny płaszcz obszyty gronostajem.Ubrałam się szybko, myśląc o biednym George'u, który pewnie zaczął już dreptać nerwowo po pokoju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]