[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spotykamy się podczas lunchu, wtedy mu powiemy.Ale umowa stoi.- Machnął jej przed twarzą scenariuszem.- Dowiesz się, kiedy będzie trzeba.Ale podoba mi się.Wszystkim się podoba.Clydeowi też się spodoba, chociaż bardzo chciał pokazać trochę więcej twojej pięknej figury.Wkrótce dostaniesz scenariusz.Uruchamiamy „Titanica” w czwartek.- Znów uśmiechnął się do niej jak Święty Mikołaj wyciągający prezenty.Mary Lisa poczuła, jak jej umysł się rozjaśnia, a uśmiech rozświetla twarz.Złapała rękę Berniego i zaczęła energicznie nią potrząsać, krzycząc:- Hurra! Dziękuję, Bernie!Jakby tego nie było dosyć, rzuciła się na niego.Bernie był dużym facetem, miał ponad dwa metry, czterdzieści pięć lat, dawny gracz koszykówki w college’u, wciąż szybki i zwinny, ale upuścił scenariusz, kiedy oplotła go nogami w talii i pocałowała w oba policzki.- Jesteś najlepszy, Bernie, najlepszy!- Tak, tak właśnie mówiła moja żona, zanim zaciągnęła mnie do tej różowej kaplicy w Las Vegas.- Gdzieś błysnął flesz.- Który z was zrobił to zdjęcie?Kątem oka Mary Lisa zobaczyła mężczyznę biegnącego w kierunku czerwonego światła z napisem „Wyjście”.Rozpoznała Pukera Hodgesa, kiedy zniknął w drzwiach.Puściła Berniego, wściekła.- Zabiję tego robala.Trzymaj mnie za słowo, zamierzam upiec go na rozżarzonym węglu, na grillu sąsiadów.- Czy to ten paparazzo, który cię nie odstępuje na krok?- Tak.Bernie poklepał ją po ramieniu, po czym wrzasnął wystarczająco głośno, by zadrżał żyrandol w salonie Sunday Cavendish.- Gdzie jest ochrona? Frank, złap tę kreaturę i rozbij jego aparat! Józefie Święty, czy ktokolwiek pilnuje tego kramu tutaj?- Daj mi numer komórki Glorii - zwróciła się Mary Lisa do Berniego.- Zadzwonię do niej, nim cię rozdepcze.- To nie mnie rozdepcze - powiedział Bernie i westchnął.- Cóż, przynajmniej nie można się tu nudzić.Frank, kolego, gdzie jesteś?Lou Lou przyszła parę godzin później, by zabrać ją na lunch.W tej części Burbank restauracje nie były najlepsze, więc obie zwykle przynosiły jedzenie ze sobą.Dzisiaj Lou Lou miała stek z majonezem wepchnięty w bagietkę, dużą torbę chipsów i dużą plastikową butelkę dietetycznego Dr.Peppera.Przy czym Lou Lou nie miała nawet grama nadwagi.Dobra wróżka podarowała jej niespotykany metabolizm, który trawił jedzenie jeszcze szybciej niż u Mary Lisy.Nieusatysfakcjonowana tym Lou Lou zrzucała wagę z prawdziwą przyjemnością na aerobiku, im bardziej spocona, tym lepiej.Zwykle Mary Lisa towarzyszyła jej, obserwując uśmiech Lou Lou w trakcie ćwiczeń, podczas gdy sama czuła spływający po całym ciele pot.Głównym celem tych męczarni było to, że Mary Lisa musiała mieć jakieś cztery i pół kilograma poniżej typowej wagi ze względu na wymogi kamery.Czemu, zastanawiała się, w dobie cyfrówek, nie wymyślili kamery, która odejmowałaby te kilogramy, zamiast je dodawać? To była zmowa mężczyzn, uznała, by utrzymywać kobiety niebywale szczupłe, odmówiono im przyjemności spożywania prawdziwego jedzenia, a w zamian namawiano do uprawiania z nimi seksu.Mary Lisa zbuntowała się i jadła prawdziwe jedzenie, takie jak wielka paczka chipsów, wiedząc, że będzie musiała przebiec pięć mil i wypocić przestępstwo.Próbowała nie jęczeć głośno, kiedy otworzyła plastikowe opakowanie sałatki - kilkanaście małych kostek wołowych wymieszanych z sałatą i pomidorami, polanych chudym sosem Cesar - i ignorować wspaniały zapach kanapki Lou Lou.- Mary Liso, nie bądź żałosna.Masz, spróbuj trochę.Wszystko w porządku, uzgodniłam to z reżyserem, zaufaj mi.Możesz zaszaleć.Mary Lisa pragnęła dużo więcej niż małego kęsa grubej kanapki ze stekiem, ale podejrzewała, że Lou Lou wściekłaby się, gdyby zjadła więcej niż odrobinę, więc pilnowała się.Przeżuwając powoli, usiadła na parkowej ławce, którą postawili w ich ulubionym zadrzewionym miejscu obok studia, zamknęła oczy i przeżuwała jeszcze chwilę.Słońce było jasne jak każdego dnia w Południowej Kalifornii, i dzięki Bogu, ani śladu smogu, a powietrze delikatne i ciepłe.Na ulicy utworzył się ogromny korek i wciąż słychać było klaksony.Wszystko było tak, jak być powinno.Naprawdę wolałaby, żeby ten zielony zakątek był w studiu, ponieważ ludzie przechodzący, szczególnie turyści, mogli reagować z opóźnieniem.Większość nie zwróciłaby na nią uwagi, ponieważ to jest Los Angeles, gdzie widok kobiety w pełnym makijażu nie był niczym zaskakującym, ale w każdej chwili ktoś mógł przystanąć i zapytać, kim jest.A z czasem ktoś mógł ją rozpoznać jako Sunday i poprosić o autograf.- Obiecaj mi, że nie wyjdziesz ze studia sama, Mary Liso - powiedziała Lou Lou.- W tej chwili powinnaś pomyśleć o kimś, kto by był z tobą cały czas.Nie mogę uwierzyć, że Puker włamał się do studia.Tym razem zamierzają utrzeć mu nosa.Frank z ochrony był cały roztrzęsiony.Myśli, że Puker mógł mu wrzucić coś do kawy.W przeciwnym razie nie wie, jak Puker mógł się koło niego przemknąć.- Myślisz, że Frank poznałby się na zagrożeniu?- Cóż, nie tym razem.Puker musi myśleć, że jest na topie, po tych zdjęciach, które zrobił ci w ambulansie.Niestety, wszyscy paparazzo zaczynają być tacy, nie tylko on.Najpierw zaczęli blokować sławne osoby w ich samochodach, tak żeby nie mogły uciec, robili tyle zdjęć, ile chcieli, a teraz prowokują nawet wypadki - pamiętasz tego mercedesa, którego uderzyli w bok? Wszystko po to, by zdobyć zdjęcia aktorów i ich reakcji.Wszystko się zmieniło, więc jak powiedziałam, myślę, że studio go oskarży - zaczną wreszcie aresztować tych dupków i ciągać ich i gazety, które kupiły od nich zdjęcia, po sądach.- Mam nadzieję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl